FREDDY ADU (Stany Zjednoczone) Amerykanie widzieli w nim talent na miarę Pelego, nazywali "zbawcą soccera" (tak w USA mówi się na piłkę nożną). Adu rzeczywiście był niezwykły. Zadebiutował w zawodowej lidze MLS jako 14-latek (!) i rywalizował z dorosłymi piłkarzami jak równy z równym. Już wcześniej podpisał kontrakt z jedną z wielkich firm odzieżowych. Na mocy umowy nastolatek zarabiał rocznie milion dolarów! Wydawało się, że ma wszystko, czego trzeba, by odnieść ogromny sukces i stać się gwiazdą futbolu. Europejskie kluby błyskawicznie ustawiły się po niego w kolejce. Chciał go Real, chciała Barcelona, ale Adu postanowił związać się z Benfiką Lizbona, czyli klubem, który słynie z promowania młodych, utalentowanych graczy. CZYTAJ DALEJ - KLIKNIJ TUTAJ! Przyszedł do Portugalii w glorii gwiazdy, ale szybko okazało się, że "wonderkid" (ang. cudowny dzieciak) wcale nie jest taki wyjątkowy. Piłkarz miał problemy z tym, by przebić się do pierwszego składu i wkrótce poszedł w odstawkę. Wypożyczano go do słabszych klubów we Francji, Grecji i Turcji, gdzie miał zbierać doświadczenia, ale wszędzie spisywał się bardzo kiepsko. Z podkulonym ogonem wrócił do USA, gdzie miał odbudować karierę, ale i to się nie udało... Wreszcie trafił do ligi brazylijskiej, potem grał jeszcze w Serbii i Finlandii, a ostatnio wrócił do ojczyzny. Żaden poważny klub nie chce już dać mu szansy. On sam też chyba stracił nadzieję na to, że może osiągnąć sukces. Kilka miesięcy temu internet obiegło zdjęcie, na którym widać, jak Adu dorabia jako... promotor klubu nocnego! CZYTAJ DALEJ - KLIKNIJ TUTAJ!