Partner merytoryczny: Eleven Sports

Absolutne szaleństwo! Jagiellona sensacyjnie wygrywa z Kopenhagą, gol w 98. minucie

Jagiellonia Białystok swoją europejską przygodę rozpoczęła od wyjazdu do duńskiej Kopenhagi. Drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca na otwarcie rywalizacji w Lidze Konferencji Europy mierzyła się właśnie z byłą drużyną Kamila Grabary i zdecydowanie nie była faworytem. Polski zespół sprawił sensację i pokonał gospodarzy 2:1, a zwycięską bramkę strzelił już w ósmej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy.

Jesus Imaz
Jesus Imaz/LISELOTTE SABROE /PAP

Jagiellonia Białystok do eliminacji do europejskich pucharów przystępowała, jako absolutnie sensacyjny mistrz Polski. Zespół z Białegostoku w poprzednim sezonie sensacyjnie wyprzedził Legię Warszawa, Raków Częstochowa, czy Lecha Poznań i pod wodzą Adriana Siemieńca sięgnął po historyczny tytuł.

To dało przepustkę do walki o Ligę Mistrzów. Sztuka awansu do tych elitarnych rozgrywek Jagiellonii się nie udała, ale spełniony został cel minimum, a więc gra w Lidze Konferencji Europy. Przed debiutanckim wyjazdem do Kopenhagi ekscytacja musiała być wielka, a i forma w ostatnich tygodniach pozwalała marzyć. 

Jagiellonia Białystok wygrała 2:1 z Kopenhagą. Wymarzony debiut

Drużyna Adriana Siemieńca była rzecz jasna skazywana na porażkę, ale Legia Warszawa kilka godzin wcześniej udowodniła, że takie przewidywania nie zawsze znajdują swoje odzwierciedlenie w tym, co widzimy na murawie. O ile Legia zaczęła wyśmienicie, o tyle Jagiellonia wręcz odwrotnie. 

Już w 12. minucie bowiem złe ustawienie przy rzucie rożnym wykorzystał Hatzidiakos. Od tego momentu gra Jagiellonii nieco się poprawiła, ale wciąż brakowało konkretu w postaci upragnionego gola. W związku z tym wynikiem 1:0 zakończyła się pierwsza część rywalizacji. 

Druga rozpoczęła się w absolutnie najlepszy możliwy sposób dla gości z Białegostoku. Nasza drużyna bowiem za sprawą Pululu w 51. minucie doprowadziła do wyrównania, a gol zawodnika Jagiellonii był z cyklu stadiony świata. Angolczyk pokonał bowiem bramkarza gości strzałem... krzyżakiem. Po tej bramce Kopenhaga miała swoje szanse i nawet strzeliła gole, ale w obu przypadkach był spalony. Jagiellonia starała się odpowiedzieć, ale okazje marnowała. 

Na całe szczęście klinicznej precyzji nie zabrakło Jadze w doliczonym czasie gry. Drużyna prowadzona przez Siemieńca wyszła ze znakomitą kontrą i w ósmej minucie doliczonego czasu gry zabójczym finiszem popisał się Churlinov, który zapewnił gościom sensacyjne zwycięstwo. 

Adrian Siemieniec: Różnice możemy zniwelować serduchem i zaangażowaniem/Polsat Sport/Polsat Sport
Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii/AFP
Piłkarze Jagiellonii Białystok/Polska Press/East News/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem