"Zaczęliśmy świętować już w pociągu, którym wracaliśmy ze Stuttgartu. Było wesoło, a i piwka nie brakowało. Ale największą niespodziankę zrobili nam kibice. Na dworcu czekało na nas prawie 3 tysiące ludzi. Później razem z nami przenieśli się na stadion i świętowaliśmy do późnej nocy. A było co, jesteśmy jednym z najuboższych klubów w lidze, ale dalej będziemy grać wśród najlepszych" - powiedział Wichniarek w "Super Expressie". Czy w przyszłym sezonie w Arminii będzie "polski" atak? Ostatnio głośno o transferze Adriana Sikory do klubu z Bielefeld. "Nic nie wiem na ten temat, ja transferami w klubie się nie zajmuję. Cieszyłbym się, gdyby trafił tu drugi Polak" - zaznaczył "Król Artur". W Polsce burzę wywołała wypowiedź Wichniarka dla "Sport Bildu". 31-letni napastnik stwierdził, że Leo Beenhakker pozostaje pod wpływem "pary idiotów, którzy dają mu jakieś złote rady". "Moja krytyka nie dotyczyła trenerów Bogusława Kaczmarka i Dariusza Dziekanowskiego, ale ogólnie ludzi, którzy doradzają Beenhakkerowi od początku jego pracy z reprezentacją" - wyjaśnił Wichniarek. "Przecież w ostatnich dwóch latach grałem dobrze, strzelałem dużo bramek w Bundeslidze. A dostałem tylko 45 minut, żeby pokazać się w reprezentacji. Czy to uczciwe? Pewnie, że mam do trenera żal z tego powodu, ale co mogę zrobić? Na reprezentację Polski jednak nigdy się nie pogniewam" - podkreślił polski napastnik.