Reprezentacja Niemiec po mistrzostwach Europy na własnym terenie przeszła swego rodzaju transformację kadry. Zespół prowadzony z Juliana Nagelsmanna stracił bowiem aż trzech swoich wielkich liderów. Z gry w kadrze ostatecznie zrezygnowali bowiem Toni Kroos, który zakończył swoją profesjonalną karierę, a tylko z reprezentacją pożegnali się także Manuel Neuerem i Ilkay Gundogan. Każdy z tych piłkarzy na turnieju w Niemczech odgrywał pierwszoplanową rolę. Udany jubileusz Kane'a, drugie zwycięstwo Anglików pod wodzą nowego selekcjonera W tej nowej erze Niemcy mają jednak mnóstwo potencjału, szczególnie z przodu. W roli największych gwiazd w następnej dekadzie występować będą pewnie Florian Wirtz i Jamal Musiala, którzy już w pierwszym meczu Ligi Narodów UEFA pokazali się z absolutnie fantastycznej strony. Pomocnik Bayeru strzelił gola i zaliczył asystę, a pomocnik Bayernu zanotował hat-trick asysta i strzelił gola, a Niemcy kompletnie rozbili Węgrów przed własnymi kibicami aż 5:0. Remis w hicie Ligi Nardów. Niemcy wracają z punktem Z kolei Holendrzy na otwarcie rywalizacji mierzyli z Bośnią i Hercegowiną i również nie oszczędzali rywalom ciosów. Zespół prowadzony przez Ronalda Koemana pokazał ofensywną piłkę i pokonał rywali 5:2, a ze znakomitej strony pokazał się Joshua Zirkzee, który strzelił gola i zanotował asystę. To wszystko sprawiało, że starcie tych dwóch ekip, które łącznie w pierwszej kolejce strzeliły 10 goli ,zapowiadało się jak niesamowity hit z gradem goli, który zobaczą kibice w Amsterdamie. Dwucyfrówka Niemiec, a za miesiąc starcie z Polską. Niebywała siła Pierwsza połowa rozpoczęła się znakomicie. W setnej sekundzie meczu bowiem znakomitym wypadem pod bramkę Niemców popisał się Tijani Reijnders. Pomocnik AC Milan zakończył swój rajd, pokonując bramkarza gości. Na odpowiedź przyjezdnych trzeba było chwilę poczekać, ale gdy już przyszła, to była bardzo mocna. W 38. minucie spotkania akcję Floriana Wirtza wykorzystał Undav, a w doliczonym czasie gry gola na 2:1 dla gości strzelił Kimmich i to oni schodzili do szatni prowadząc. Druga połowa rozpoczęła się podobnie do pierwszej, choć na gola trzeba było czekać nieco dłużej. W 51. minucie spotkania doskonale w polu karnym zachował się Brian Brobbey, który wyłożył piłkę do Denzela Dumfriesa, a prawemu obrońcy pozostało wpakować futbolówkę do siatki z kilkudziesięciu centymetrów. Od tego momentu poziom nieco spadł i nie doczekaliśmy się już kolejnego gola. Mecz zakończył się remisem 2:2, który zdaje się dość sprawiedliwy.