Cezary Kucharski do Legii wracał cztery razy - po raz pierwszy przyszedł w 1995 r. z FC Aarau, drugi - w 1998 ze Sportingu Gijon, trzeci - w 2000 ze Stomilu Olsztyn i w 2006 z Górnika Łęczna. Przy Łazienkowskiej zdobył dwa tytuły mistrza Polski, a jako piłkarz Legii pojechał na mundial w 2002 r. - Moim młodzieńczym marzeniem była gra w Legii. Kibicowałem tej drużynie od dziecka, przyjeżdżałem na mecze ligowe i pucharowe do Warszawy. Na przekór wszystkim moim kolegom, którzy ściskali kciuki za Widzew - wspominał w jednym z wywiadów. W Legii zasłynął nie tylko z tego powodu, że był skutecznym napastnikiem, ale także dlatego, że zawsze walczył do upadłego, nie rzadko na pograniczu faulu. Dorobił się przez to wielu wrogów w Ekstraklasie. Maciej Szczęsny chciał zabić Cezarego Kucharskiego Największym z nich jest z pewnością Maciej Szczęsny, któremu w 1997 r. Cezary Kucharski ostro rozorał nogę korkiem. Było to niedługo po transferze bramkarza z Legii do znienawidzonego wówczas w stolicy, Widzewa Łódź. - Miałem wtedy pozrywane mięśnie. Bolało jak cholera, ale... nie grzebmy w trupach. Nie chcę już wracać do tej sytuacji, tym bardziej, że później wziąłem udział w pożegnalnym meczu mojego ówczesnego rywala w Łukowie. To dowód na to, że zagoiły się nie tylko rany fizyczne, ale także te mentalne - wspominał po latach Szczęsny. W czasie kariery między nimi mocno iskrzyło. Grając w Polonii Warszawa Szczęsny nie pozostał Kucharskiemu. Gdy napastnik Legii brzydko sfaulował Tomasza Ciesielskiego, Szczęsny krzyczał do niego: "Kucharski k...wo, zaj... cię". Obrońca "Czarnych Koszul" to kolejny piłkarski wróg "Kucharza". Podczas meczu Polonii ze Stomilem, gdzie w sezonie 1999/2000 występował Kucharski, Ciesielski brutalnie go zaatakował. Sędzia Marek Kowalczyk dał poloniście za ten atak tylko żółtą kartkę. Zdenerwowany Kucharski rzucił piłką w arbitra, za co został ukarany czerwonym kartonikiem i wyleciał z boiska. Cała awantura skończyła się w prokuraturze. - To było zwykłe boiskowe spięcie. Kucharski posądził mnie, że zrobiłem to specjalnie i musiałem złożyć nawet zeznania na policji. Kuriozalna sytuacja, ale miał prawo tak postąpić. Zeznałem, że doszło do tego w ferworze walki, bo tak właśnie było - tłumaczył później Ciesielski. Cezary Kucharski wyleciał z boiska w 100. meczu dla Legii Warszawa Z kolei Kucharskiego o celową brutalność oskarżył w 2001 r. Piłkarz Śląska Wrocław Krzysztof Szewczyk, którego legionista kopnął w twarz. Zawodnik i działacze klubu z Dolnego Śląska utrzymywali, że zrobił to celowo. - Jak bronię się przed oskarżeniami, że jestem najostrzej grającym napastnikiem w lidze? Niech ktoś mi wskaże zawodników, którym na boisku zrobiłem krzywdę - bronił się później Kucharski. - Wydaje mi się, że gram ostro, lecz nie brutalnie i dlatego żaden zawodnik nie powinien mieć do mnie pretensji. Ale w naszej lidze pewne rzeczy związane z Legią są wyolbrzymiane. Pomyłki sędziów na naszą korzyść, zagrania piłkarzy. Ale gdy sędzia pomyli się na przykład w meczu Katowic z kimś tam, o tym w ogóle się nie pisze, a przynajmniej nie robi się z tego afery. Nie ukrywam jednak, że zawsze byłem człowiekiem kontrowersyjnym i tak już chyba zostanie - przyznawał Kucharski na łamach portalu legia.net. Kucharski w swojej waleczności zagalopował się nawet w czasie setnego meczu w barwach Legii. Warszawski klub grał z Pogonią Szczecin, a "Kucharz" wyleciał z boiska po dwóch żółtych kartkach, które pokazał mu sędzia Marek Mikołajewski. - Drugą ukarał mnie za to, że... byłem faulowany. Po prostu uznał, że symulowałem. To było dla mnie bardzo przykre zdarzenie - tłumaczył się napastnik Legii. W końcowych latach kariery Kucharski najczęściej ścierał się z legendą Wisły Kraków Arkadiuszem Głowackim. Tu także jak w przypadku walki z Ciesielskim "trafiła kosa na kamień", bo obaj piłkarze znani byli z tego, że nogi nie cofają. Jesienią 2002 r. Legia pokonała u siebie Wisłę, a jej stoper po meczu wyglądał jakby wracał z wojny. Najpierw łuk brwiowy rozciął mu Stańko Svitlica, później do akcji wkroczył Kucharski, który kopnął Głowackiego w szyję przy okazji akcji, w której strzelił gola na 3:2. Na boisku wybuchła gigantyczna awantura. Na wiosenny mecz wiślak wyszedł z mając w głowie jedną myśl "Trafić Kucharza". Udało mu się już na początku meczu, po ostrym wślizgu. - To było zaplanowane - przyznał później Głowacki, któremu jeszcze w 2000 r. Kucharski nabił w czasie meczu guza, wielkości mandarynki. Cezary Kucharski w biznesie też na ostro Graczem Cezary Kucharski bez wątpienia był ambitnym. Trudno trudno znaleźć by było piłkarza Legii, któremu po zakończeniu kariery wiodłoby się lepiej niż Cezaremu Kucharskiemu. W biznesie też grał ostro. Pieniądze zarobione w Legii, a także w szwajcarskim FC Aarau, hiszpańskim Sportingu Gijon i greckim Iraklisie Saloniki, zainwestował w nieruchomości. Zarabiał na wynajmie jeszcze w czasie czynnej kariery. Po jej zakończeniu poszedł w menedżerkę, gdzie też odnosił sukcesy, nie tylko prowadząc karierę Roberta Lewandowskiego od Pruszkowa, przez Poznań, Dortmund, aż do Monachium. W jego "stajni" byli też tacy piłkarze, jak Michał Kucharczyk, Jakub Kosecki, Rafał Wolski, Michał Żyro, Dariusz Pietrasiak, czy Patryk Rachwał. Gdyby komuś było mało, to warto też przypomnieć, że "Kucharz" zainwestował też w potężny w swoim segmencie portal legia.net i był też właściciela popularnym w Warszawie lokali, jak np. "Sketch" przy ul. Foksal. Swoje zainteresowanie nieruchomościami rozwinął także angażując się w projekty deweloperskie. Z sukcesem kandydował też do Sejmu. Został posłem VII kadencji, ale tu przydarzyła mu się pierwsza w pozaboiskowej karierze porażka. Nie był dobrym posłem. Przez całą kadencję niemal w ogóle nie zabierał głosu na mównicy. Opuszczał rekordową liczbę posiedzeń. W końcu zrozumiał, że nie odniesie tam sukcesu i zrezygnował. Do polityki trafił jako drugi po Romanie Koseckim były legionista - z tej samej partii, Platformy Obywatelskiej. "Kosa" - wówczas już prominentny działacz PO - zarzekał się, że nie miał z tym nic wspólnego. - Nie ja go namawiałem. Są struktury, które to robią. Ja oczywiście z nim o tym rozmawiałem i bardzo mu to polecałem, bo jest naprawdę dużo fajnych inicjatyw, które można zrobić jako polityk - opowiadał Kosecki. Kucharski liczył, że na listach do Sejmu wystartuje z numerem 10, czyli takim, z którym występował w Legii. Szef PO Donald Tusk niespodziewanie dał mu jednak w jego okręgu lubelskim wyższe, bo aż piąte miejsce na liście PO. "To nagroda za setki asyst do kolegi przewodniczącego" - pisał na swoim Twitterze znany dziennikarz śledczy, Michał Majewski, który wówczas pracował w "Rzeczpospolitej". - Namawiali mnie do tego ludzie z Łukowa, dlatego zdecydowałem się kandydować z tego okręgu. Rozmawiałem też z Romanem Koseckim. Poza tym, że jesteśmy kolegami, to reprezentuję jego syna. Pytałem się, jak on to widzi, bo nie wiedziałem, czy będę w stanie pogodzić pracę w parlamencie z zajęciem menedżera - mówił podczas wyborów w 2011 r. Kucharski. Były legionista w czasie "kariery" politycznej narobił sobie wielu wrogów. Od tej pory jest negatywnie postrzegany przez dużą cześć kibiców, którzy mieli przez pewien czas "na pieńku" z Tuskiem i PO. Cezary Kucharski i twitterowe starcia Największym antagonistą "Kucharza" jest jednak dziennikarz Krzysztof Stanowski. W swojej książce "Stan futbolu" jeden z rozdziałów zatytułował wprost: "Dlaczego nie lubię Cezarego Kucharskiego?". Przytacza w niej historię o tym, jak poróżnił się z piłkarzem w 1999 r. W czasie sporu Kucharskiego z ówczesnym dyrektorem sportowym Legii, Władysławem Stachurskim, wziął stronę piłkarza. Poszło o koszulkę z kompletu meczowego, którą napastnik podarował niepełnosprawnemu kibicowi. W Legii był to wówczas towar reglamentowany i Stachurski kazał mu zwrócić pieniądze za koszulkę. Wściekły "Kucharz" cisnął nią w przełożonego, pokłócił się z nim i został zesłany do rezerw. Po incydencie piłkarz wyżalił się na władze klubu Stanowskiemu, a kiedy materiał ukazał się w "Przeglądzie Sportowym", Kucharski wyparł się swoich słów i od tej pory obaj ze sobą nie rozmawiają. Są jednak aktywni na Twitterze, gdzie często dochodził między nimi do wymiany zdań. POSTACI SPORTU, POLITYKI I DZIENNIKARSTWA WSPIERAJĄ CEZAREGO KUCHARSKIEGO W ostatnich tygodniach Kucharski na tym portalu społecznościowym wojuje ze swoim byłym kolegą z boiska, pracującym u Stanowskiego w redakcji "Weszło", Wojciechem Kowalczykiem. "Kowal" wypomina mu nieudaną karierę polityczną, przypomina jak złym premierem był Tusk. "Kucharz" wypomina koledze niesportowy tryb życia. Cezary Kucharski taki ma bowiem charakter. Wchodzi w starcia, spory, sportowe, polityczne. W życiu jest bowiem taki sam, jaki był na boisku - lubi być na kontrze, w bezpośrednim zwarciu. Teraz charakterny piłkarz walczy na łóżku szpitalnym w Hiszpanii. Swoje 50. urodziny na pewno wyobrażał sobie zupełnie inaczej. To bardzo towarzyski człowiek, który ma wielu przyjaciół i lubi biesiadować - choć ostatnio takie zamiłowania wytykał Kowalczykowi. O sporze o pieniądze z Robertem Lewandowskim, w tle którego stoją potajemne nagrania rozmów, nie ma już co tu wspominać, bo ich konflikt zakończył się w sądzie, który wskaże kto ma rację. Teraz cała Polska modli się, a ta niewierząca część ściska kciuki, żeby Kucharski jak najszybciej wrócił do zdrowia. Na boisku walczył do końca, nigdy nie odstawiał nogi, za co nienawidziło go wielu rywali. Te cechy wojownika na pewno przydadzą mu się w walce z chorobą.