Finał mistrzostw świata w 1966 r. w Anglii. Trwa dogrywka między gospodarzami i Niemcami. Geoff Hurst uderza mocno, piłka odbija się od poprzeczki, od ziemi i wychodzi w pole. Sędzia uznaje jednak, że piłka przekracza linię bramkową, a chwilę później Anglicy świętują mistrzostwo świata. Po latach spierano się o tę sytuację, analizowano nagrania wideo, puszczano je klatka po klatce, ale dopiero technika komputerowa rozstrzygnęła, że w 1966 r. arbiter się pomylił. Mistrzostwa świata w RPA, 44 lata później. Anglia przegrywa z Niemcami 1-2, Frank Lampard uderza zza pola karnego i sytuacja jest analogiczna - poprzeczka, ziemia, piłka wychodzi w pole. Tym razem sędzia gola nie uznaje, ale powtórki pokazują, że pomylił się i to o dobre pół metra. Powinno być 2-2, a wtedy 1/8 finału mogłyby się potoczyć inaczej (wygrali Niemcy 4-1, a następnie zajęli trzecie miejsce). Po takich meczach zawsze pojawiały się zarzuty o wielkie przekręty i oszustwa. Kibice załamywali ręce, grozili arbitrom, a niektórzy otwarcie mówili, że w taki sposób mecze są ustawiane. Na Euro 2016 takie błędy nie będą jednak miały prawa się zdarzyć, bo UEFA po raz pierwszy na dużej imprezie zdecydowała się zastosować technologię goal-line. - Przeprowadziliśmy wiele rozmów, przeanalizowaliśmy setki meczów i niemal każdy arbiter powtarzał, że aby być pewnym, czy piłka przekroczyła linię bramkową, trzeba skupiać uwagę na bramce już w momencie strzału. A to powoduje, że sędzia traci kontrolę nad tym, co dzieje się w polu karnym - argumentował technologiczny przełom Pierluigi Collina, szef komisji sędziowskiej UEFA. - Dobrze, że to wprowadzają, choć zawsze mieliśmy obawę przed takimi eksperymentami, by nie zmniejszyły tempa gry. W siatkówce czy hokeju kibice są przyzwyczajeni do przerw i narad sędziów, ale w piłce nożnej wszystko odbywa się szybko. Ale przy goal-line sprawa jest prosta - gdy piłka przekracza linię bramkową, sędzia od razu dostaje sygnał i uznaje gola. Tempo gry się nie zmieni, a podniesie się sprawiedliwość - podkreśla w rozmowie z Interią Zbigniew Przesmycki, szef polskich sędziów. Zasada działania tej technologii nie jest skomplikowana i opiera się na wykorzystaniu pola magnetycznego. Gdy piłka z zainstalowanymi czujnikami przekroczy linię bramkową, czyli wejdzie w obręb pola magnetycznego, sędzia otrzymuje sygnał na urządzenie, które przypomina zegarek. W ten sposób w ułamku sekundy dostaje informację, czy bramka została zdobyta. Z kolei powtórki dla kibiców będą możliwe dzięki kamerom rozstawionym wokół boiska, które generują komputerową powtórkę obrazu. Podobny system wykorzystywany jest w tenisie ziemnym czy siatkówce. Autor: Piotr Jawor