Oxford United miało za sobą dziewięć meczów z rzędu bez porażki w Championship. Od 21 grudnia 2024 roku nikt z ligowych rywali nie potrafił wywalczyć z nimi trzech punktów. W obliczu zbliżającego się meczu z wiceliderem i spadkowiczem z Premier League było wiadomo, że szesnastej drużynie w składającej się z 24 zespołów stawce nie będzie łatwo podtrzymaj tej passy. Brutalny sposób, w jaki została ona przerwana, sprawił jednak, że porażka boli podwójnie. A ogromny udział miał w tym Polak. Michał Helik trafił do Oxfordu w połowie stycznia i od razu znalazł się w pierwszym składzie, rozgrywając w każdym ze spotkań pełne dziewięćdziesiąt minut. Środkowy obrońca w drugim z nich - wygranym 3:2 z Luton - wpisał się nawet na listę strzelców. Wyjazdowy pojedynek z Burnley był jego piątym w oxfordzkich barwach. I tym razem 29-latek trafił do siatki, ale... rywali. Koszmar reprezentanta Polski w Anglii. Jego gol zadecydował o porażce Mecz od początku nie był łatwy dla zespołu gości, a mimo to gospodarze nie byli w stanie przedrzeć się przez defensywę Oxford United i przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Tak było do 33. minuty. To właśnie wtedy Polak, próbując zatrzymać akcję przeciwników, chciał przeciąć dośrodkowanie Josha Cullena i wybić piłkę, a pechowo skierował ją prosto do własnej bramki. Później okazało się, że był to jedyny gol w całym starciu. Jak zauważyła stacja BBC, była to pierwsza bramka dla wicelidera stawki na stadionie w Burnley w tym roku - ostatni taki gol padł 21 grudnia. Co ciekawe, dokładnie tego samego dnia Oxford United poniosło ostatnią ligową porażkę, po czym przez dziewięć spotkań było niepokonane, aż do wtorkowego wieczoru.