Na mecze ligowe drugiej drużyny Herthy w Regionalliga Nordost, w zeszłym sezonie średnio przychodziło po ok. 400 widzów. Debiut El-Jindaouia w sparingu z Tasmanią Berlin oglądało aż 2500 kibiców. Nie wytrzymali pełnych 90 minut. Im bliżej było końca spotkania, tym ciaśniej robiło się wokół boiska. W końcu fani Nadera wtargnęli na murawę. Służbom porządkowym nie udało się zapanować nad sytuacją i o pomoc poprosili policjantów. El-Jindaoui po wszystkim pozował do zdjęć i rozdawał autografy. 25-letni napastnik był bardzo zawiedziony, kiedy policja nakazała mu wracać do szatni i rozgoniła zbiegowisko El-Jindaoui ma 1,2 mln subskrybentów na YouTube i 1,6 mln obserwujących na Instagramie, influencer pozwala swoim fanom brać udział w jego życiu prywatnym z żoną Louisą i dziećmi. Przez całe dnie ich dom można obserwować w Internecie. "Przez cały czas miałem gęsią skórkę" "Co to był za dzień, po prostu nie mogę tego zrozumieć. To uczucie, że widzę was wszystkich - przez cały czas miałem gęsią skórkę" - napisał Nader na Instagramie po meczu. El-Jindaoui przyszedł latem za darmo transfer z Berliner AK. Po meczu jego entuzjazm na widok rzeszy fanów był ponoć ogromny. - Jestem trochę smutny, że policja to zatrzymała, 99 procent moich fanów nie zdążyło się ze mną spotkać. Żeby dostać zdjęcie ze mną trzeba się jednak zachowywać odpowiednio. Ja ze swojej strony byłem gotów stać tam do rana. Wiem, że wielu z moich fanów przyjechało z daleka, żeby się ze mną zobaczyć. Mam nadzieję, że teraz ode mnie się nie odwrócą - powiedział El-Jindaoui.