Ząbkowice Śląskie - miasteczko niedaleko Kłodzka. 16 tys. mieszkańców, sporo zabytków i klub w czwartej lidze. To tu urodził się i zaczynał kopać piłkę Piotr Zieliński, prawdopodobnie najdroższy obywatel w historii Ząbkowic. Orzeł to klub na miarę takiej miejscowości. Największe osiągnięcie to 7. miejsce w trzeciej lidze. Obecnie gra na piątym poziomie rozgrywkowym, w ostatniej kolejce pokonał Polonię Trzebnica. Na awans Orzeł nie ma szans, w lidze dzieli i rządzi Olimpia Kowary. Malutki Piotruś - Ale to my mamy żywą reklamę w postaci Piotrka Zielińskiego. Każdy obywatel Ząbkowic cieszy się, że jest o nim tak głośno. Skąd się wziął? W klubie po prostu staramy się nie przeszkadzać młodym zawodnikom i dzięki temu mieliśmy już paru wychowanków w Ekstraklasie - podkreśla prezes Dulanowski. Piotrek pochodzi z usportowionej rodziny. Ojciec też grał w piłkę, dziś uczy WF-u. Z kolei mama działała w Orle. Ich trzech synów gra w piłkę - Paweł w Śląsku Wrocław, Tomasz w niższych ligach. Piotrka od najmłodszych lat także ciągnęło na boisko. - Pamiętam taką sytuację - jak miał osiem lat, to załatwiałem z sędzią, by pozwolił mu wejść na boisko. Malutki Piotruś stał z boku w koszulce po kostki, a jak wszedł na murawę, to aż się popłakał. Tak go do tej piłki ciągnęło - opowiada prezes Dulanowski, który w Orle działa grubo ponad 30 lat. Oczekiwanie na autobus Prezes wspomina, że jako dzieciak Zieliński ogromnego talentu nie miał. Co prawda wybijał się w swoim roczniku, ale większość osiągnął ciężką pracą. Nie imponował też, delikatnie mówiąc, warunkami fizycznymi. Prezes nazywa go nawet "malutkim". W wieku 12 lat zainteresowało się nim Zagłębie Lubin. Położyło na stole 6 tys. zł i młody chłopak zamienił dom rodzinny na internat. Tam powoli szlifował umiejętności, ale do Ząbkowic go ciągnęło. Sprawdzał tylko, czy czasem w okolicy Lubina nie gra Orzeł, a jeśli tak było, to wracał z drużyną klubowym autokarem do Ząbkowic Śląskich. Bez rodziców sobie jednak poradził. - Mama do dziś się cieszy, że wychowała syna tak, że sodówka mu do głowy nie uderzyła. Piotrek to spokojny chłopak. Jak przyjedzie do Ząbkowic, to zawsze zajrzy na stadion, przywita się, czasem z chłopakami w siatkonogę pogra. Ma mało czasu, ale o nas nie zapomina - cieszy się prezes Dulanowski. Podwójna przebitka Czasu będzie miał jeszcze mniej, jeśli zostanie dopięty jego transfer do Liverpoolu. Anglicy mają zapłacić Udinese 15 mln euro, a rozmowy są już na ostatniej prostej. Tym samym Zieliński będzie najdroższym polskim piłkarzem. Wcześniej był nim Jerzy Dudek, za którego Liverpool zapłacił Feyenoordowi 7,4 mln euro. Autor: Piotr Jawor