Olgierd Kwiatkowski, Interia: "20 maja przy pomocy boskiej mistrzem Polski został zespół z Konwiktorskiej". Tak śpiewał pan z kolegami pod szatnią Legii 20 lat temu. Potrzebna była pomoc boska, żeby Polonia zdobyła swój drugi tytuł w historii, czy zdecydowały wyłącznie piłkarskie talenty? Piotr Dziewicki, obrońca Polonii Warszawa w latach 1993-2002, mistrz Polski z 2000 roku: - W walce o mistrzostwo Polski zawsze trzeba mieć trochę szczęścia, ale mówią, że szczęście sprzyja lepszym. Nie byliśmy przypadkową drużyną. Zespół Polonii 2000 budowano przez kilka lat i starannie szykowano do tego, by zdobyć w końcu tytuł. Architektami tej drużyny był prezes klubu Janusz Romanowski i dyrektor sportowy Jerzy Engel. Tworzyli ją mozolnie, mając w głowie plan. Przez Polonię w latach poprzedzających tytuł przewinęło się wielu zawodników, ale istniał pewien szkielet, który został, gdy zdobywaliśmy mistrzostwo Polski. Trzon drużyny był obudowywany zawodnikami, którzy mogli pomóc w realizacji celu. Pan był wyjątkiem, bo był jedynym wychowankiem w mistrzowskiej drużynie. - W Polonii grałem od 1993 roku. Przyszedłem jako junior z Milanu Milanówek. Przeszedłem wszystkie szczeble od juniora młodszego, przez starszego, podpisałem kontrakt z pierwszą drużyną grając jeszcze w rezerwach. Stałem się częścią budowanej z myślą o mistrzostwie drużyny. Pomysł na mnie miał Jerzy Engel. Według niego miałem zastąpić na środku obrony odchodzącego z klubu Janka Gałuszkę. To kto ma większe zasługi w zdobyciu tego mistrzostwa menedżer Jerzy Engel czy trener Dariusz Wdowczyk? - Transfery i to co, się działo w klubie przez lata, było zasługą Jerzego Engela, ale też trenerów pracujących pod jego wodzą. Trener Dariusz Wdowczyk wchodził wtedy do poważnej piłki w roli szkoleniowca. Szybko się uczył. Miał niepodważalne zasługi w tym, że zdobyliśmy mistrzostwo. Mówiło się jednak, że nawet wtedy gdy Jerzy Engel został w połowie sezonu selekcjonerem reprezentacji Polski, to nadal w rundzie wiosennej sezonu 1999/2000 wpływał na drużynę Polonii? - Dariusz Wdowczyk radził się Engela. Pewnie tak było. Mieliśmy tego świadomość. Nie mieliśmy z tym problemu, bo wiedzieliśmy, że działo się to dla dobra drużyny. Nie ma co się oburzać. Trener Wdowczyk miał jednak swój styl. To on zaszczepił w nas wiele elementów, dzięki którym mogliśmy tę ligę wygrać. W Polonii zaczął pracować po powrocie z Wysp Brytyjskich. Od niego przejęliśmy styl brytyjski oparty na twardej, nieustępliwej grze. To była zasługa trenera Wdowczyka. Drużyny, które z nami grały - płakały. Byliśmy drużyną która grała agresywnie, ale nie brutalnie. Nie zrobiliśmy nikomu krzywdy.