Bayern Monachium o tym sezonie będzie chciał, jak najszybciej zapomnieć. Z pewnością jednak działacze klubu z Bawarii muszą wyciągnąć bardzo poważne wnioski, bo sytuacja, jaka wydarzyła się w drużynie prowadzonej przez Thomasa Tuchela przed startem tego roku nikomu nawet w Monachium nie przyszłaby do głowy. Oczywiście przed pierwszym meczem wszyscy zakładali, że Bayern będzie bił się o puchary na wszystkich trzech frontach, a na rozgrzewkę pokona jeszcze RB Lipsk w walce o Superpuchar Niemiec, ta sztuka się jednak nie udała. Historyczny dzień w Niemczech, Bayer to zrobił! Niewiarygodne, piłkarska nieśmiertelność W tym wszystkim bardzo wydatnie pomóc miał Harry Kane, który trafił latem do Bayernu za rekordową w historii klubu kwotę. Ta zbliżyła się do stu milionów euro. Kane faktycznie w Monachium wygląda znakomicie. Przez pewien czas sezonu wydawało się nawet, że być może Anglik będzie w stanie zagrozić szalonemu rekordowi Roberta Lewandowskiego, który Polak ustanowił jeszcze przed odejściem z Bayernu do FC Barcelony. Ta sztuka Anglikowi się jednak nie udała. Szok w Monachium. Kompromitacja Bayernu Rekord Polaka przetrwał kolejny sezon, ale ten rok dla Bayernu był katastrofalny na każdym polu. Najpierw drużyna prowadzona przez Thomasa Tuchela odpadła z zespołem z niższej ligi z rozgrywek Pucharu Niemiec, później już w lutym realnie odpadła z rywalizacji o zwycięstwo w Bundeslidze, a w maju otrzymała nokautujący cios od Realu Madryt i w półfinale Ligi Mistrzów pożegnała się z rozgrywkami. Celem na końcówkę sezonu stała się obrona drugiego miejsca w tabeli. W ostatnią kolejkę sezonu Bayern wchodził właśnie jako wicelider tabeli. Do osiągnięcia tego małego sukcesu, potrzebne było "tylko" nie przegrać kończącego sezonu spotkania z Hoffenheim. Pojedynek rozpoczął się dla Bayernu w sposób absolutnie doskonały. Już po sześciu minutach bowiem goście z Bawarii prowadzili bowiem 2:0 po golach Mathysa Tel oraz Alphonso Daviesa. W tamtym momencie nikt nie brał pod uwagę możliwości porażki i w sumie trudno się temu dziwić. Dramat Wisły Kraków. Czerwona kartka i samobój, muszą liczyć na cud Już w ósmej minucie meczu było 2:1, bo gola kontaktowego dla gospodarzy strzelił Beier. Takim też rezultatem zakończyła się pierwsza część meczu. Bayern schodził więc na przerwę z dobrym wynikiem i jako wicemistrz kraju. Do 65. minuty pojedynku nic się nie zmieniało. Hoffenheim próbowało atakować i zagrażać bramce gości, ale na nic się to zdawało, bo gospodarze nie byli w stanie pokonać stojącego w bramce Manuela Neuera. Wydawało się, że Bayern jest o krok od wygranej. Nawet, gdy w 68. minucie gola na 2:2 strzelił Kramarić, to nikt nie zakładał katastrofy, która miała nadejść. W 85. minucie pojedynku wszystko się jednak zmieniło, bo trzecią bramkę do Hoffenheim strzelił Kramarić. Trzy minuty później świat Bayernu kompletnie runął. Chorwat bowiem skompletował hat-tricka i wraz z równoczesnym zwycięstwem VFB Stuttgart, ostatecznie zepchnął Bayern na trzecie miejsce w końcowej tabeli Bundesligi. To oznacza, że Bawarczycy w przyszłym sezonie nie zagrają w Superpucharze Niemiec, a ten sezon był dla nich absolutną katastrofą.