Obie drużyny walczyły o awans do ekstraklasy Sierra Leone. Przed ostatnią kolejką miały po tyle samo punktów, ale lepszy bilans bramkowy miał Gulf FC. Obie drużyny wysłały szpiegów na mecze rywali. Do przerwy Gulf prowadził z Koquima Lebanon tylko 2-0, a Kahunla Rangers aż 7-1 z Lumbenbu United. Grad goli po przerwie Po zmianie stron rozpoczął się wyścig, kto zdobędzie więcej bramek. W efekcie Gulf FC wygrało 91-1, a Kahunla Rangers 95-0. Sędziowie obu spotkań w drugiej połowie odpuścili prowadzenie meczów, a rywale zupełnie nie przeszkadzali. - Nie możemy stać obok i nie reagować - stwierdził Thomas Daddy Birma, prezes piłkarskiej federacji Sierra Leone. - Od razu rozpocyznamy śledztwo i ukarzam wszystkich winnych. Angielska BBC cytuje prezesa Kahluna Rangers, który "potępił niesportowe zachowanie". - Chciałem przeprosić wszystkich fanów piłki nożnej w kraju i na świecie za dziwny wynik w meczu mojego klubu - napisał na twitterze Eric Kaitell z Kahunly. Prezes Koquima: To był tylko mecz towarzyski Mohamed Jan Saeid Jalloh, menedżer Lumbenbu stwierdził, że nie był "świadomy żadnych manipulacji". - W drugiej połowie byłem tak sfrustrowany liczbą traconych goli, że nie mogłem dłużej stać przy linii bocznej. Nie wiedziałem nawet, ile nam wbili bramek. Mam nadzieję, że władze przeprowadzą śledztwo i ukarzą winnych - dodał. Z drugiej strony działacz Koquima uznał, że to było tylko towarzyskie spotkanie, a przedstawiciele Gulf FC odmówili komentarza. Prezes Mohamed Lanfia Tunkara stwierdził, że od swoich zawodników, że mecz nie doszedł do skutku, a jedynie doszło do spotkania, w którym "brało udział kilku piłkarzy Koquima, by zapewnić rozrywkę fanom, którzy kupili bilety, by obejrzeć mecz z Gulf FC". Federacja zapowiedziała "zero toleranacji" i przesłuchanie wszystkich zamieszanych w te mecze z czterech klubów.