Widzew sensacyjnie przegrywał w Toruniu od 29. minuty. Wtedy Elana wyprowadziła kontratak, a Biegański w polu karnym sfaulował Marcina Kościeleckiego. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Wykorzystał go Kamil Kuropatwiński. - Z boiska już miałem do siebie lekkie zastrzeżenia, może nawet więcej niż lekkie. Mecz jeszcze się toczył i nie było w ogóle mowy, by o tym myśleć. Na chłodno po meczu mam do siebie pretensje, bo w tej sytuacji mogłem się lepiej zachować - przyznał Biegański. Widzew wyrównał dopiero po przerwie i wydawało się, że dojdzie nawet do dogrywki. Niewiele też zabrakło, by Elana zdobyła drugą bramkę, ale Biegański zrehabilitował się i obronił w sytuacji sam na sam z Kuropatwińskim. - Wyszliśmy naprawdę zmotywowani, bez żadnych obaw, z wiarą we własne umiejętności i tak naprawdę dużo nie zabrakło, żebyśmy sprawili sensację - mówił Kuropatwiński. - A w tej sytuacji byłem faulowany, jestem tego pewny. W momencie uderzenia na bramkę rywal pociągnął mnie za koszulkę. Powinien być rzut karny i szansa na 2:1 dla nas. No, ale no cóż, tak się nie stało. Nie ma co gdybać. Widzewiacy strzelili bramki w 87. minucie i w doliczonym czasie. W efekcie wygrali 3:1 i uniknęli blamażu, jakiego doświadczyły w pierwszej rundzie Pucharu Polski Cracovia czy Lechia Gdańsk, które uległy rywalom z niższych lig. Dla Biegańskiego to był bardzo ważny moment, bo w Widzewie debiutował. Na początku roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Został wypożyczony z Wisły do zespołu MLS -San Jose Earthquakes. Tam jednak nie zadebiutował, a został odesłany do partnerskiego klubu - Town FC. Tam wystąpił w siedmiu spotkaniach MLS Next Pro, ale traktuje to jak mecz w rezerwach. - To trzecia liga amerykańska. To były rezerwy, a w pierwszej drużynie nie grałem dość długo. Dlatego cieszę się, że to się zmieniło. Pracowałem na to bardzo ciężko i myślę, że to zaowocował tym występem - uważa Biegański. Ostatni raz w pierwszej drużynie wystąpił jeszcze w sezonie 2022/2023. Jeszcze jako zawodnik Wisły w czerwcu 2023 roku wystąpił przeciwko Puszczy Niepołomice w półfinale barażów. Jesienią poprzedniego sezonu tylko raz był w kadrze meczowej, a potem wyjechał do USA. - W Polsce minęło 15 miesięcy od mojego ostatniego występu. Poprzedni mecz grałem naprawdę dawno. Mój rozbrat był długi, dlatego myślę, że z każdym kolejnym tygodniem będę się czuł lepiej. Dla każdego zawodnika wejście po takiej przerwie jest pewną niewiadomą - zaznacza Biegański. - Mieliśmy w defensywie tak naprawdę tylko jedną sytuację i z niej można mnie rozliczyć. W Widzewie liczą, że 22-letni Biegański będzie następcą 15 lat starszego Rafała Gikiewicza, który na razie broni w lidze i ma pewne miejsce. Młody bramkarz podpisał dwuletni kontrakt. Umowa Gikiewicza wygasa w tym sezonie i na razie nie wiadomo, co będzie dalej. - Walczę na treningach, by zasłużyć na więcej takich szansa jak w Pucharze Polski - zaznacza Biegański.