Piłkarze Legii nie wygrali czterech kolejnych meczów - trzech w lidze oraz jednego w Pucharze Polski. Po raz ostatni lider T-Mobile Ekstraklasy odniósł zwycięstwo 10 marca, kiedy w pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu pucharowych rozgrywek pokonał w Wejherowie trzecioligowego Gryfa 3-0. Spore problemy kadrowe, zwłaszcza z obsadzeniem środka pomocy, miał trener Arki Petr Nemec. Z powodu żółtych kartek nie mogli zagrać Piotr Kuklis i Radosław Pruchnik, natomiast kontuzjowani są Petr Benat i Milos Radosavljevic. Nie w pełni się był również nigeryjski napastnik Charles Nwaogu. Początek meczu należał do Legii. Goście mogli objąć prowadzenie już w 5. minucie, ale Nacho Novo za daleko wypuścił sobie piłę, czym ułatwił interwencję Maciejowi Szladze. Chwilę później znów pokazał się Novo. Tym razem w ostatniej chwili jego strzał zablokował Damian Krajanowski. Wydawało się, że gol dla Legii jest tylko kwestią czasu. Tymczasem w 12. minucie Arka miał rzut wolny. Piłkę w pole karne posłał Jakub Kowalski. Jakub Rzeźniczak wybił głową, ale wprost pod nogi Sławomira Mazurkiewicza. Kapitan Arki uderzył z woleja, a piłka tuż przy słupku wpadła do siatki. Gospodarze poszli za ciosem i już w następnej akcji mogli podwyższyć prowadzenie. Uderzenie Janusza Surdykowskiego zablokował jednak Dickson Choto. Bramkarza Legii próbował jeszcze zaskoczyć strzałem z dystansu Marcin Radzewicz. Dusan Kuciak z trudem, ale odbił piłkę. Legioniści w końcu otrząsnęli się po stracie bramki. Sygnał do ataku dał Janusz Gol, który przymierzył z 25 metrów. Szlaga poradził sobie z tym uderzeniem. Kolejną okazję dla Legii miał Michał Żyro i znów golkiper Arki pokazał, że zna swój fach. W 27. minucie powinno być 1-1. Żyro znalazł się w sytuacji sam na sam. Pomocnik stołecznej drużyny przelobował wybiegającego Szlagę, ale piłka przeleciała obok słupka. Legia dopięła swego w 32. minucie. W polu karnym Mazurkiewicz powalił Blanco. Sędzia bez wahania wskazał na wapno, a obrońcę Arki ukarał żółta kartką, a że było to już jego drugie "żółtko", to przedwcześnie musiał udać się do szatni. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się sam poszkodowany, czyli Blanco. Trener Skorża od początku drugiej połowy puścił w bój Rafała Wolskiego, licząc na jego nieprzeciętne umiejętności. Legia jednak długo nie mogła stworzyć sobie klarowanej sytuacji podbramkowej. Goście wprawdzie zdecydowanie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie mogli poradzić sobie z cofniętą na własną połowę Arką. Dopiero pojawienie się na placu gry Danijela Ljuboji ożywiło nieco poczynania ofensywne Legii. Kwadrans przed końcem to właśnie Serb przesądził o zwycięstwie warszawskiego zespołu. Dokładnym dośrodkowaniem z rzutu wolnego popisał się Tomasz Kiełbowicz, a Ljuboja strzałem głową z 6 metrów zmusił do kapitulacji Szlagę. Zadowolona z prowadzenia Legia oddała pole gospodarzom, którzy ambitnie i z determinacją walczyli o doprowadzenie do remisu. Goście jednak nie popełnili błędów i wygrali 2-1, co stawia ich w komfortowej sytuacji przed rewanżem. Powiedzieli po meczu: Maciej Skorża, trener Legii Warszawa: "Po tym zwycięstwie jesteśmy bliżej awansu do finału, aczkolwiek ta rywalizacja nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Arka potwierdziła, że jest dobrą drużyną, która w niczym nie odbiega od zespołów T-Mobile Ekstraklasy. Na pewno w rewanżu musimy spodziewać się trudnej przeprawy, a rywale, którzy naprawdę zagrali bardzo dobrze, zrobią wszystko, aby odrobić straty. W Gdyni po jednym meczu ta rywalizacja na pewno się nie zakończyła. Dobrze taktycznie rozpoczęliśmy ten mecz, ale nie ustrzegliśmy się jednego błędu, po którym musieliśmy gonić wynik. Udało nam się doprowadzić do remisu, dzięki czemu mogliśmy grać spokojniej. Gospodarze nastawili się z kolei na kontry, które były bardzo groźne. Przed spotkaniem z Arką miałem dylemat ze składem, bo chciałem złapać dwie sroki za ogon, czyli połączyć grę w ligę z Pucharem Polski. Ljuboja doleciał do nas rano samolotem, dzięki czemu pojawił się w drugiej połowie na boisku i strzelił zwycięskiego gola". Petr Nemec, trener Arki Gdynia: "Chciałbym podziękować chłopakom, którzy pomimo osłabienia walczyli do samego końca. W ostatnich minutach byliśmy też blisko zdobycia drugiej bramki. Nie miałem takiego komfortu jak trener Skorża, który mógł zmieniać zawodników mających żółte kartki. U nas takich piłkarzy było zbyt wielu, poza tym brakowało też kilku podstawowych, a właściwie tylko w najsilniejszym mogliśmy nawiązać z Legią otwartą i wyrównaną walkę. Dlatego też graliśmy z kontry czekając na swoje sytuacje, które udało nam się wypracować. Teraz musimy skoncentrować się na meczu ligowym z Ruchem w Radzionkowie, a później jedziemy na rewanż do stolicy. A jak należy walczyć w Warszawie pokazali nam piłkarze Gryfa Wejherowo". Arka Gdynia - Legia Warszawa 1-2 (1-1) Bramki: 1-0 Mazurkiewicz (12.), 1-1 Blanco (33. - rzut karny), 1-2 Ljuboja (75.) Żółte kartki: Arka - Sławomir Mazurkiewicz, Peres Benevente, Legia - Artur Jędrzejczyk, Miroslav Radovic, Nacho Novo. Czerwona kartka za drugą żółtą: Arka - Sławomir Mazurkiewicz (32). Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 6950. Rewanż 11 kwietnia w Warszawie. Arka Gdynia: Maciej Szlaga - Marcin Bochenek, Sławomir Mazurkiewicz, Peres Benevente, Damian Krajanowski - Jakub Kowalski (81. Patryk Jędrzejowski), Piotr Kasperkiewicz, Tomasz Jarzębowski, Marcin Radzewicz (65. Piotr Tomasik), Bartłomiej Niedziela (40. Omar Jarun) - Janusz Surdykowski. Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk (72. Jakub Wawrzyniak), Dickson Choto, Marcin Żewłakow, Tomasz Kiełbowicz - Nacho Novo (46. Rafał Wolski), Jakub Rzeźniczak, Janusz Gol, Miroslav Radovic (62 Danijel Ljuboja), Michał Żyro - Ismael Blanco. Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Arka Gdynia - Legia Warszawa