Stanisław Czerczesow w Polsce dał się zapamiętać przede wszystkim za sprawą pracy w Legii Warszawa. Rosjanin w pewnym momencie stał się ulubieńcem kibiców, ponieważ doprowadził stołeczny klub do mistrzostwa kraju. Sukces nie przeszedł bez echa. Szkoleniowcem zainteresowała się rodzima federacja. 61-latek pękał z dumy zwłaszcza w 2018 roku, gdy otrzymał życiową szansę poprowadzenia Sbornej na mundialu organizowanym w państwie Władimira Putina. Spektakularnego sukcesu jednak nie osiągnął, odpadł na etapie ćwierćfinału z Chorwatami. W 2021 roku objął Ferencváros. Od niedawna główny bohater tekstu ponownie pełnił funkcję selekcjonera. Tym razem dość niespodziewanie zaufali mu działacze z Kazachstanu. I chyba prędko tego pożałowali. Ekipa pod wodzą Stanisława Czerczesowa nie wygrała choćby jednego oficjalnego spotkania. Wstydliwy jest zwłaszcza bilans bramkowy, który wynosi 0:15. Na domiar złego, trener podpadł kibicom swoim nietypowym zachowaniem po jednym ze spotkań. Rosjanin jawnie zakpił z języka kazachskiego. "Kiedy jeden z dziennikarzy zadał mu pytanie w języku kazachskim, ten odparł z nieskrywaną ironią: "Czy mówisz teraz do mnie po francusku?". Reporter miał wprawdzie na sobie koszulkę PSG, ale wypowiedź Rosjanina wywołała w 20-milionowym kraju falę oburzenia. Jego wybryk uznano za obrazę języka jako dobra narodowego. Oficjalną interwencję podjęło kazachskie ministerstwo sportu" - pisaliśmy w materiale opisującym incydent. Stanisław Czerczesow odchodzi z reprezentacji Kazachstanu. Sam złożył rezygnację Kilka miesięcy później wreszcie poznaliśmy dalszą przyszłość 61-latka. W poniedziałek na stronie kazaskiej federacji pojawił się oficjalny komunikat nie pozostawiający złudzeń. "Stanisław Czerczesow zrezygnował z funkcji trenera reprezentacji. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. (...) Również jego sztab trenerski w całości opuści reprezentację Kazachstanu. (...) Trwa rozpatrywanie listy kandydatów na stanowisko głównego trenera kadry narodowej w piłce nożnej" - czytamy w oświadczeniu. Rosjanin zapewne niebawem znajdzie nowe miejsce pracy. Najbardziej przewidywalny scenariusz to powrót do piłki klubowej, w której przecież nie radził sobie najgorzej. We wspomnianym wcześniej Ferencvárosie zdobywał średnio 1,84 punktu na mecz.