Trzęsienie ziemi po klęsce! Potęga dokona epokowej zmiany? Jest kandydat
Reprezentacja Brazylii była uznawana za głównego faworyta mistrzostw świata w Katarze. Nieoczekiwanie zakończyła zmagania już na ćwierćfinale, przegrywając w konkursie rzutów karnych z Chorwacją (po 120 minutach gry był remis, 1:1). Mundial był pożegnaniem z drużyną narodową dla dotychczasowego selekcjonera drużyny, Tite. Kto zostanie jego następcą? Tego póki co nie wiadomo, ale wśród ekspertów pojawiają się głosy, że powinien to być trener zagraniczny. Byłby to pierwszy taki przypadek od... 1965 roku.

"Canarinhos" w pierwszej części turnieju czarowali, bardzo pewnie wygrywając rywalizację w swojej grupie. Pokonali Serbię (2:0) oraz Szwajcarię (1:0), a pewni promocji przegrali z Kamerunem (0:1). W 1/8 finału po fenomenalnej wręcz grze odprawili Koreę Południową, zwyciężając 4:1.
Efektowny marsz zakończył się jednak już na kolejnej przeszkodzie. Chorwaci znaleźli sposób, by zneutralizować ekipę Tite i doprowadzili do dogrywki. W niej Neymar dał Brazylii prowadzenie, lecz przed samym końcem dodatkowego czasu gry do remisu doprowadził Bruno Petković. Losy awansu rozstrzygnęły się w rzutach karnych, a ostatecznie w najlepszej czwórce zameldowali się "Vatreni".
To on może zastąpić Tite?
Dotychczasowy selekcjoner drużyny z Ameryki Południowej jeszcze przed startem turnieju zapowiadał, że zakończy swoją przygodę. Po klęsce w 1/4 finału podtrzymał swoje zdanie. Rozpoczęło się poszukiwanie następcy. W Brazylii wielu ekspertów jest zdania, że powinien nim zostać trener zagraniczny. Sęk w tym, że byłaby to prawdziwa rewolucja: w całej historii zespół miał ich łącznie trzech, a poprowadzili oni w sumie ledwie siedem spotkań. Ostatni z nich pracował w 1965 roku.
Portugalskie media wskazują, że szanse na zastąpienie Tite ma szkoleniowiec z ich kraju, Abel Ferreira. Od ponad dwóch lat pracuje on w Palmeiras. - Jeśli federacja otworzy możliwość zatrudnienia zagranicznego trenera, może on być dobrym rozwiązaniem - uważa Cabral Neto, komentator "Globo Esporte", cytowany przez "A Bola".
