Trump uderza pięścią w stół, poszło o mecze MŚ. "Możemy je odebrać"
Do rozpoczęcia mistrzostw świata 2026 pozostało niespełna osiem miesięcy - i choć ramowy plan przebiegu turnieju i miejsca rozgrywania meczów zostały już ustalone dawno temu, to wciąż nie można wykluczyć że... dojdzie tu do pewnych zmian i to inspirowanych postacią prezydenta USA, Donalda Trumpa. Polityk ma ostatnio na pieńku z burmistrzynią Bostonu i dał do zrozumienia, że być może konieczne będzie przeniesienie niektórych spotkań MŚ z obszaru metropolitalnego wspomnianego miasta. W tle tymczasem przewijają się propalestyńskie protesty...

Piłkarskie mistrzostwa świata 2026 rozpoczną się dokładnie 11 czerwca przyszłego roku, a ich organizatorami będą aż trzy kraje - Kanada, Meksyk i USA, przy czym najwięcej potyczek odbędzie się w ostatnim wspomnianym państwie.
Amerykanie zgłosili dokładnie 11 stadionów - w tym Gillette Stadium w Foxborough, znajdującym się na terenie obszaru metropolitalnego Bostonu. Nie można jednak wykluczyć, że akurat w tym przypadku dojdzie do pewnej istotnej zmiany.
Donald Trump namiesza przed mundialem? "Jeśli ktoś źle wykonuje pracę..."
Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych, zdecydował się bowiem na nieoczekiwaną deklarację wskazującą, że być może będzie chciał przenieść potyczki z okolic Bostonu do innego zakątka kraju.
"Moglibyśmy im je odebrać. Kocham mieszkańców Bostonu i wiem, że bilety na mecze są wyprzedane. Ale wasza burmistrzyni nie jest dobra" - stwierdził polityk przy okazji spotkania z prezydentem Argentyny Javierem Milei. Jego słowa obszernie cytowała agencja Associated Press.
Jak dodał, zarządzająca Bostonem demokratka Michelle Wu jest "bardzo inteligentna, ale skrajnie lewicowa". Początkowo nie było jasne, skąd tego typu wypowiedź, natomiast AP wskazało tu na odniesienie do niedawnych propalestyńskich protestów w stolicy stanu Massachusetts, które miejscami zmieniały się w starcia z policją. To dało Trumpowi podstawę do podjęcia kwestii bezpieczeństwa.
Oczywiście ostateczna decyzja co do tego, gdzie odbędą się mecze, należy do FIFA, ale i na to prezydent USA znalazł odpowiedź. "Jeśli ktoś źle wykonuje swoją pracę i jeśli uważam, że panują niebezpieczne warunki, to mógłbym zadzwonić do Gianniego [Infantino] - szefa FIFA, który jest fenomenalny - i powiedziałbym: 'Przenieśmy to w inne miejsce', a oni by to zrobili" - stwierdził.
Choć relacje Trumpa i Infantino faktycznie zdają się być obecnie naprawdę dobre, to jakiekolwiek stadionowe roszady na nieco ponad pół roku przed rozpoczęciem mistrzostw zdają się być skrajnie nieprawdopodobne.
Przeniesienie meczów wywołałoby organizacyjny chaos. Czy FIFA by się ugięła?
Taka decyzja wywołałaby zapewne prawdziwy chaos organizacyjny - trzeba by bowiem albo wyznaczyć zupełnie nową arenę zastępczą, albo obciążyć któreś z już wybranych dodatkowymi potyczkami. Na ten moment Gillette Stadium ma gościć siedem spotkań - pięć w fazie grupowej oraz dwa w fazie pucharowej, w tym jeden z ćwierćfinałów.
Co ciekawe nie jest to pierwszy przypadek, gdy Donald Trump zagroził jakiemuś miastu odebraniem organizacji meczów - wcześniej "oberwało się" Seattle i San Francisco:













