Już znaleźli winowajcę! Media aż huczą po klęsce Brazylii
Reprezentacja Brazylii sensacyjnie pożegnała się z mistrzostwami świata już po ćwierćfinale. 120 minut gry przeciwko Chorwacji nie przyniosło rozstrzygnięcia, a w konkursie rzutów karnym bohaterem ekipy z Europy był bramkarz, Dominik Livaković, który obronił jeden ze strzałów rywali. "Canarinhos" byli uważani za głównego faworyta do tytułu. Nic zatem dziwnego, że w ich kraju klęska już na tym etapie jest wielkim szokiem.

Po 90 minutach spotkania był bezbramkowy remis. W 105. minucie dogrywki Brazylia, po golu Neymara objęła prowadzenie. Gdy już wydawało się, że zwycięstwa z rąk nie wypuści, w samej końcówce dodatkowego czasu gry wyrównał Bruno Petković. O losach awansu przesądziły rzuty karne. Dominik Livaković odbił strzał Rodrygo już w pierwszej serii. W piątej w słupek trafił Marquinhos. "Vatreni" byli bezbłędni od początku do końca.
Media w Brazylii surowe dla kadry
"Brazylia zrobiła wszystko, czego oczekiwała Chorwacja" - podsumowali dziennikarze brazylijskiego "Lance". "Wszyscy wiedzieli, że to będzie trudny mecz. Może z wyjątkiem drużyny" - czytamy. Według ekspertów "Canarinhos" już od pierwszych minut mieli problemy, a bramka Neymara tylko na chwilę zatuszowała naprawdę przeciętny występ.
Brazylijska redakcja "ESPN" wskazała jako rozczarowanie meczu Lucasa Paquetę. "Nie wykonał żadnego z powierzonych mu obowiązków" - czytamy. Dodatkowo wypomniano mu zmarnowanie kilku, dogodnych sytuacji.