To był mecz, w którym na ławkę trenerską Monaco, po 3,5-miesięcznej przerwie wrócił Leonardo Jardim, który od razu powierzył opaskę kapitańską polskiemu obrońcy. Zaczęło się znowu fatalnie dla wicemistrzów Francji. Już w 14 minucie czerwoną kartkę dostał Vainqueur. Mimo to, goście poczynali sobie znakomicie. Najpierw Rony Lopes, chwilę później Gołowin dali Monaco dwubramkowe prowadzenie, które utrzymało się do przerwy.Jednak zaraz na początku drugiej części gry gospodarze zaczęli odrabiać straty. I odrobili w ciągu dziesięciu minut, za sprawą Mendy’ego i młodego Thurama. Do końca spotkania zostało ponad pół godziny, ale żadna z ekip nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. I w ten sposób rozjemcy zarządzili serię rzutów karnych. Jedenastki przyniosły sporo emocji, a Monaco po trzech seriach prowadziło 3-2, bo Elboa chybił celu, a trafił Jemerson. W serii czwartej chybił jednak Heinrichs, a na 3-3 wyrównał Rebocho. Piąty rzut karny dla ASM zmarnował Glik, gospodarze mogli wziąć awans, jednak celu chybił też Thuram. Emocje sięgały zenitu, wreszcie swój strzał zmarnował Diop, a zwycięstwo 5-4 i awans dał Guingamp Coco. AS Monaco na własne życzenie znalazło się za burtą Pucharu Ligi. Kryzys trwa.