Brazylijczyk dopiero po raz pierwszy pojawił się na konferencji prasowej od swojej prezentacji w Paryżu na początku sierpnia ubiegłego roku. W dużej części przyczyniła się do tego kontuzja, która wykluczyła go z gry na wiele tygodni miesięcy. Ale nie tylko. Brazylijczyk nie potrzebował aż takiej ekspozycji, wolał raczej pokazywać na boisku, co potrafi. Problem w tym, że ostatnie miesiące były dla niego bardzo nieudane. Kontuzja w meczu z Marsylią wykluczyła go z gry w kluczowym momencie poprzedniego sezonu. W Paryżu nie zagrał już do końca rundy wiosennej, poświęcając wszystko dobremu występowi na mundialu. Ale w Rosji też mu nie wyszło. Grał całkiem nieźle, jednak Brazylia szybko odpadła, a do Neymara przylgnęła łatka zawodnika turlającego się po murawie i upadającego przy każdym popchnięciu. Sportowo stracił bardzo wiele - bez szans na jakiekolwiek indywidualne nagrody w tym roku - ale również w oczach kibiców. Dlatego dzisiaj, jakkolwiek to brzmi, Brazylijczyk znowu musi odbudowywać swoją pozycję. I najwyraźniej to rozumie, bo od początku nowego sezonu jest nieco w cieniu, nie pcha się na afisz za wszelką cenę, nie wywołuje kontrowersji. Robi swoje, co widać nie tylko w kolejnych spotkaniach PSG, ale również w klasyfikacji strzelców Ligue1. Po siedmiu meczach "Ney" jako jedyny zawodnik ma na koncie siedem goli. Dlatego nie mogą dziwić jego słowa na dzisiejszej konferencji prasowej: - Na mundialu bardzo cierpiałem. Zrobiłem wszystko, żeby zagrać i byłem niezmiernie zawiedziony sposobem, w jaki to się potoczyło. Ale nie mogę cały czas płakać. Trzeba iść do przodu - mówił Brazylijczyk, który od niedawna ma również nową rolę w klubie. Thomas Tuchel ustawia go coraz częściej na pozycji zawodnika z numerem "10", czyli typowego rozgrywającego. - Lubię grać na skrzydle, ale trener woli mnie na środku i to on decyduje. W środę Neymar będzie miał okazję, aby po porażce z Liverpoolem w pierwszej kolejce (2-3) otworzyć konto z bramkami w tym sezonie także w Lidze Mistrzów. RP Zobacz wyniki Ligi Mistrzów Zobacz wyniki Ligue 1