Przed trzema dniami Nicea pokonała w gościnie drugoligową Bastię 1:0 i awansowała do 1/8 finału Pucharu Francji. Marcin Bułka obejrzał mecz z ławki rezerwowych, ale i tak... został "bohaterem" spotkania. Wszystko przez wulgarny wpis, jaki zamieścił na Instagramie krótko po meczu. "Wygrana na gów... stadionie" - to treść komentarza, którego autorem jest reprezentant Polski. Jak można było się spodziewać, błyskawicznie spadła na niego fala hejtu, głównie ze strony fanów Bastii. Łącznie z groźbami karalnymi. Marcin Bułka rozpętał burzę we Francji. Klub musiał interweniować, oficjalny komunikat Bułka skasował wpis z Instagrama. Na obiekcie Lille zaliczył dwie kapitulacje Co ciekawe, Bułka nie został ukarany przez swojego pracodawcę. Klub stanął za nim murem. Świadczy o tym oficjalny komunikat w tej sprawie. "OGC Nice pragnie zadeklarować wsparcie dla Marcina Bułki. Stał się celem wielu gróźb w mediach społecznościowych po tym, jak opublikował post na swoim koncie na Instagramie po wtorkowym zwycięstwie w Bastii. Post był motywowany wieloma obelgami, w szczególności rasistowskimi, ze strony niektórych kibiców, które były kierowane do kilku kolegów z drużyny przez cały wieczór" - czytamy w oświadczeniu. "Marcin podkreśla, że w żaden sposób nie lekceważył ofiar katastrofy Furiani. Ze względu na błędną interpretację swojego wpisu, natychmiast go usunął" - to dalszy fragment oficjalnego stanowiska klubu. W piątkowy wieczór 25-letni bramkarz zaliczył pierwszy występ po aferze. Wyjazdowej konfrontacji z Lille nie zaliczy do udanych. Jego zespół objął wprawdzie prowadzenie po bramce Sofiane Diopa w 29. minucie, ale wracał do domu bez punktu. O końcowym rezultacie zadecydował kwadrans po przerwie. Bułka kapitulował po uderzeniach Hakona Haraldssona (48. minuta) i Bafode Diakite (63.). W obu przypadkach nie ponosi winy za stracone gole. W bieżącym sezonie polski golkiper rozegrał na niwie klubowej w sumie 24 spotkania. Skapitulował w nich 39 razy. Tylko w trzech potyczkach zachował czyste konto.