Dotychczas było to nie do pomyślenia. Nie na trzy sezony przed końcem pięcioletniego kontraktu. I to co najmniej z dwóch powodów. Sportowo - Neymar jest ciągle w centrum paryskiego projektu, który miał doprowadzić ekipę PSG do sukcesów w Lidze Mistrzów. Trener Thomas Tuchel na każdym kroku podkreślał w minionym sezonie, że drużyna jest budowana wokół niego, a nie np. Kyliana Mbappe, który wprawdzie jest mistrzem świata, ale na swoją kolej powinien poczekać. Po drugie - co najmniej tak samo ważna jak popisy Brazylijczyka na boisku jest jego wartość marketingowa. Dla katarskich właścicieli Paris Saint-Germain - kluczowa przed mundialem mającym odbyć się za trzy lata w maleńkim emiracie w Zatoce. Dlatego puszczenie Brazylijczyka przed zakończeniem kontraktu, w sytuacji, gdy jego transfer był okupiony wielkimi manewrami z niespotykanym dotychczas kontekstem geopolitycznym, wydawało się poza dyskusją, przynajmniej z punktu widzenia paryskich szejków. Prezes PSG: Zmiany są konieczne Informacje, które się teraz pojawiają wskazują jednak, że w centrum dowodzenia w Dausze następuje pewna zmiana strategii. To jeszcze w żaden sposób nie przesądza, że Neymar opuści Paryż, ale po raz pierwszy otworzyła się taka furtka za rzekomym przyzwoleniem władz klubu, czyli prezesa Nassera al-Khelaifiego. Kolejnym poważnym elementem świadczącym o zmianie nastawienia jest bowiem wywiad, którego katarski boss udzielił magazynowi "France Football" i który ukaże się we wtorkowym wydaniu. Nasser mówi w nim, że "zdał sobie sprawę, iż zmiany są konieczne", że "zawodnicy muszą wziąć odpowiedzialność bardziej niż to było dotychczas ", że ma już dość "zachowania gwiazd", a jeśli komuś nie pasuje, to "drzwi są otwarte". Nie padają oczywiście żadne nazwiska, ale trudno nie zauważyć w tych wypowiedziach, że na celowniku jest przede wszystkim Neymar. Trudno też nie wiązać tych działań z powrotem do klubu dyrektora sportowego Leonardo i nowego otwarcia, które ma wprowadzić do PSG więcej dyscypliny. Co ważne, z obozu Brazylijczyka też coraz częściej dochodzą sygnały, że chciałby szukać szczęścia gdzie indziej. Można bowiem powiedzieć wiele, ale nie to, że ostatnie dwa lata były dla niego udane. Nawet jeśli w lidze francuskiej nie przestaje imponować, to dwa razy w kluczowych momentach - przed ważnymi meczami w Lidze Mistrzów - doznał kontuzji, wypadając z gry wtedy, gdy miał prowadzić ekipę do sukcesów. A już ostatni okres to pasmo niepowodzeń i degradacja wizerunku, głównie poza boiskiem, choć nie tylko. Od uderzenia kibica po przegranym finale w Pucharze Francji, przez nieporozumienia w szatni z niektórymi młodszymi kolegami z zespołu, oskarżenia o gwałt na młodej Brazylijce, wcześniejszy wyjazd do Brazylii, mimo sprzeciwu trenera aż do kolejnej kontuzji, która uniemożliwiła mu udział w turnieju Copa America. Aktualna wycena Neymara to "zaledwie" 124 mln euro. Za mało Po dwóch latach od przyjścia do PSG Neymar zupełnie inaczej sobie to wyobrażał. Chciał wydostać się z cienia Leo Messiego w Barcelonie, miał walczyć o sukcesy, które miałyby mu dać większą szansę na Złotą Piłkę, a tymczasem eksplozja talentu Mbappe sprawiła, że to młody Francuz, na dodatek mistrz świata, był w minionym sezonie kluczową postacią nie tylko PSG, ale całej ligi. I to on skupiał uwagę. Jakkolwiek - gdyby potwierdziły się informacje o zgodzie na transfer ze strony klubu - taka transakcja wymagałaby spełnienia wielu warunków. Przede wszystkim finansowych. Ostatnie notowanie najbardziej wartościowych piłkarzy na świecie, przygotowane przez szwajcarskie Obserwatorium Futbolu CIES, wycenia Neymara na "zaledwie" 124 miliony euro. To najbardziej spektakularny spadek wartości w ciągu dwóch lat. Pojawia się też oczywiście pytanie, gdzie Neymar mógłby iść, gdyby wszystkie gwiazdy ułożyły się pomyślnie? I kto jest w stanie zaoferować mu grubo ponad 30 mln euro wynagrodzenia netto, bo tyle zarabia w Paryżu? Na dzisiaj wymieniane są trzy kluby: Barcelona, Real (superagent Pini Zahavi rzekomo rozpoczął już działania, aby przygotować grunt pod powrót Brazylijczyka do Primera Division) oraz Manchester United (choć w tym przypadku brak awansu do Ligi Mistrzów mógłby być istotną przeszkodą). Problem w tym, że do Barcelony ma przyjść po 1 lipca Antoine Griezmann za 120 mln euro i zasadne wydaje się pytanie, czy wszyscy pomieściliby się w Katalonii. Z kolei priorytetem dla Realu i trenera Zinedine'a Zidane'a wciąż pozostaje Mbappe. Tak czy inaczej, lato w Paryżu zapowiada się gorąco i różne scenariusze, do niedawna trudno wyobrażalne, są teraz bardziej prawdopodobne. Remigiusz Półtorak