Jego posiadłość, pod nazwą La Belle Epoque, została przeszukana. Wszystko tuż przed ważnym meczem AS Monaco w Lidze Mistrzów, na własnym stadionie przeciwko FC Brugge i w bardzo trudnej sytuacji, w której znajdują się wicemistrzowie Francji, przeżywający poważny kryzys sportowy od początku sezonu. O co dokładnie chodzi? Sprawa, nazwana nieformalnie "Monacogate" ma związek z niejasną siecią powiązań, którymi Rybołowlew miał się posługiwać w ostatnich latach. Już we wrześniu ubiegłego roku wyszły na jaw - także dzięki dziennikarzom śledczym "Le Monde" - niebezpieczne powiązania z przedstawicielami najwyższych władz Monaco. Lokalny minister sprawiedliwości Philippe Narmino musiał podać się do dymisji, po tym jak okazało się, jak wraz z żoną bywał w szwajcarskiej rezydencji oligarchy w Gstaad i otrzymywał cenne prezenty. W tle jest sprawa sporu Rybołowlewa ze szwajcarskim biznesmenem Yvesem Bouvierem, którego Rosjanin oskarżał o oszustwa przy pośrednictwie w zakupie lub sprzedaży cennych dzieł sztuki. Tylko przy transakcji znanego płótna "Salvador Mundi" Leonarda da Vinci marża miała wynosić 50 mln euro. Trzecią ważną osobą w tym śledztwie jest adwokat Tetiana Bersheda, która z kolei miała być ważnym pośrednikiem w szerokich kontaktach Rosjanina z wymiarem sprawiedliwości. Holenderskie NRC, powołując się na Football Leaks, ujawniło kolejny wątek niejasnych interesów Rosjanina. Wedle niego miliarder miał zawrzeć porozumienie z szefem holenderskiej kompanii AIM - Bernardem de Roosem, dzięki któremu mógł pakować środki finansowe w klub, obchodząc zasady finansowego fair play. Wg Forbesa Rybołowlew jest wśród 10 najbogatszych Rosjan. Magnat z Permu przejął pakiet kontrolny AS Monaco 23 grudnia 2011 roku za symboliczne euro, gdy klub wegetował w drugiej lidze. Od tego czasu zainwestował w Monaco kilkaset milionów euro. Piłkarski interes w Monako nie oznaczał strat. Wręcz przeciwnie. Tylko w okresie pracy trenera Jardima, czyli od 2014 r., klub zarobił na transferach 757,75 mln euro. Rybołowlew od kilku lat starał się o przyznanie mu obywatelstwa Monako, ale książę Albert konsekwentnie odmawiał. Co więcej, ostatnio Rosjaninowi groziła nawet deportacja za "Monacogate".Jak przystało na rosyjskiego miliardera pełną gęba, Rybołowlew ma ciekawy życiorys: jest kardiologiem, który dorobił się fortuny w Permie, na kopalniach potasu, uwielbia Modiglianiego i Picassa, posiada dwa odrzutowce i jacht, zaliczył nawet 11-miesięczną odsiadkę w więzieniu, za nie do końca dowiedzione zlecenia zabójstwa jednego z dyrektorów jego firmy. Za rozwód pierwszej żonie miał zapłacić 3,7 mld euro, którą to sumę, na skutek ugody, zmniejszono do drobnych 510 mln euro. Rybołowlew na prezent dla córki za 100 mln euro kupił grecką wyspę Skorpios od wnuczki Arystotelesa Onassisa. Kto bogatemu zabroni? RP, MB