Po porażce w Strasburgu przed tygodniem (1-2) i szczęśliwym remisie w Brugii w Lidze Mistrzów (1-1), Thierry Henry liczył na pierwsze zwycięstwo w roli trenera Monaco. Nawet mimo ogromnych ubytków w składzie, bo z powodu kontuzji wielu kluczowych zawodników jest niedysponowanych. W spotkaniu z Dijon nie mogli wystąpić: Subasić, Sidibé, Lopes, Falcao, Jovetić, a także młodzi Pellegri oraz Geubbels. Dla ekipy, która przeżywa poważny kryzys i chce wydostać się ze strefy spadkowej to bardzo duże osłabienie. W ataku Henry zdecydował się na wystawienie dwóch 18-latków - Sylli i Diopa, wspieranych przez nieco starszego Gołowina. Ale to nie oni przeprowadzili akcję, która dała gospodarzom prowadzenie. W 29. minucie Barreca dośrodkował z lewej strony tak precyzyjnie, że grający tym razem po przeciwległej stronie Henrichs nie dał szans bramkarzowi gości, strzelając z pierwszej piłki silnie i precyzyjnie. Radość Monaco trwała jednak krótko, zaledwie cztery minuty. W roli głównej, ale tym razem negatywnej, wystąpił znowu Barreca, który nie upilnował Alphonse’a. Prawy obrońca Dijon nie zmarnował szansy w dość intensywnie padającym deszczu, który na pewno nie pomagał obydwu ekipom. Kamil Glik, najbardziej doświadczony i pełniący funkcją kapitana był bardzo niezadowolony po stracie gola, którego na pewno można było uniknąć. Jeszcze mocniejszy cios goście zadali tuż po przerwie, gdy po strzale Abeida zza pola karnego piłka tak niefortunnie odbiła się od Jemersona, że zmyliła Benaglio. Gospodarze ruszyli do ataku, jednak długo nie potrafili zmienić losów meczu. Wtedy znowu pokazał się Glik. Tak jak w swoim najlepszym okresie w Monaco! Po kolejnym rzucie wolnym i dośrodkowaniu Traore wyskoczył najwyżej do piłki i pewnie pokonał bramkarza gości. To pierwszy gol Polaka w tym sezonie. Psychologicznie niezwykle ważny, bo choć ekipa Henry’ego nie wydostała się ze strefy spadkowej, to przynajmniej nie przegrała. Nie zmienia to faktu, że początki znanego trenera na ławce Monaco są bardzo trudne. Kamil Glik po raz ostatni strzelił gola dla swojego zespołu w lutym tego roku. Co ciekawe, rywalem na stadionie Ludwika II również było Dijon. W meczu Amiens - Nantes Rafał Kurzawa wszedł na ostatni kwadrans i chwilę potem jego drużyna strzeliła gola, ale to było za mało, bo wcześniej goście dwukrotnie trafili do siatki. Monaco - Dijon 2-2 (1-1) 1-0 Henrichs (29.), 1-1 Alphonse (33.), 1-2 Abeid (57.), 2-2 Glik (78.) Amiens - Nantes 1-2 (0-1) 0-1 Boschilia (15.), 0-2 Sala (71.), 1-2 Bodmer (81.) RP Zobacz wyniki Ligue 1