Aż trudno uwierzyć w powodzenie tego pochodzącego z Oviedo pasjonata futbolu. To historia hollywoodzka albo raczej ze świata gier komputerowych. Nie jest ani rzutkim biznesmenem, ani cwanym menedżerem piłkarskim, ani byłą gwiazdą piłkarską. Nawet nie był piłkarzem. Dziś sprawuje jedną z najważniejszych funkcji we francuskim futbolu. Kariera, którą zaczął w wieku 19 lat Skąd się wspiął na ten szczyt? Boisko poznał nie jako zawodnik, ale jako kibic. Był fanem Sportingu Gijon. Ale to przecież za mało, by zostać potem jednym z najbardziej wziętych skautów w Europie, dyrektorem sportowym, a potem prezesem wielkiego klubu. Wydawało się, że taka kariera nie może mieć miejsca dla chłopaka, który namiętnie grał w Playstation i Football Managera, ale przy tym oglądał po kilka meczów dziennie. A jednak, to właśnie mu pomogło w kolejnych awansach. Longoria w ten sposób nauczył się piłki nożnej. Poznał zawodników, zaznajomił się z taktyką i grą. Ślęczał przed ekranem telewizora bądź komputera i przyswajał dane, a potem wnikliwie je analizował i przetwarzał. Stał się chodzącą piłkarską bazą danych, ale ze zdolnościami do ich interpretacji. - Kiedy pytałem, go o jakiegoś zawodnika, zawsze wszystko wiedział na jego temat. Futbol nie miał przed nim tajemnic - wspominał Marcelino Garcia Toral, trener Athletic Bilbao, były szkoleniowiec m.in. Sportingu Gijon, Huelvy, Racingu Santander, Sevilli. To dzięki przyjaźni z Marcelino Longoria wypłynął na szerokie wody. Był najpierw stażystą u piłkarskiego agenta Eugenio Botasa, który skontaktował go z tym cenionym w Hiszpanii trenerem. W wieku zaledwie 19 lat obecny prezes Marsylii rozpoczął pracę jako analityk w Recrativo Huelva, potem - w 2007 roku - przeniósł się wraz z Marcelino do Racingu Santander. Równocześnie prowadził bardzo cenioną audycję w Radio Marca, miał też własną stronę internetową. Do Huelvy sprowadził m.in. Florenta Sinamę-Pognolle, wielki talent francuskiej piłki, któremu nie powiodło się w Liverpoolu. Piłkarz stał się największą gwiazdą beniaminka Primera Division. Został potem sprzedany z dwukrotnym zyskiem do Atletico Madryt. - Pablo znał każdy szczegół na temat każdego piłkarza. Pracuś. Jeśli komuś zawdzięczam powrót do wielkiego futbolu to właśnie jemu - mówił w magazynie "So Foot" Sinama-Pognolle, obecnie konsultant we francuskiej telewizji. Najmłodszy prezes Marsylii od 100 lat Wkrótce Longoria dostał angaż za granicą. W grudniu 2007 roku jako szefa skautów zatrudniło go Newcastle. Kolejne miejsca pracy świadczyły tylko o jego profesjonalizmie i skuteczności. Po Newcastle został odpowiedzialnym za rekrutację w drugoligowej Atalancie Bergamo, potem przyszła kolej na Sassouolo, a w sierpniu 2015 roku podpisał umowę o pracę z Juventusem Turyn. Za jego największy sukces w czasie spędzonym w Turynie uważa się zaangażowanie urugwajskiego pomocnika Rodrigo Bentacoura. Miał już wyrobioną renomę. Mógł wrócić do ojczyzny. Latem 2018 roku jako dyrektora sportowego zatrudniła go Valencia. Nie był to jednak dobry czas dla Longorii. Miał wielu wrogów, krytyków, wyniki klubu były poniżej oczekiwań. Sam mówił, że miał za dużo pracy. Kiedy w ubiegłym roku otrzymał propozycję przejścia na stanowisko dyrektora Olympique Marsylia, bez wahania z niej skorzystał. W minionym tygodniu - i to naprawdę jest niebywałe - został prezesem Marsylii, jednego z najpopularniejszych klubów francuskich. Ma 34 lata. Młodszych prezesów OM miało dawno temu, przed 1921 rokiem.