Jak piszą francuskie media dwaj chorzy Argentyńczycy przeszli testy w niedzielę, a Brazylijczyk w poniedziałek. Od razu mieli wynik pozytywny, ale klub postanowił dla pewności przebadać całą trójkę jeszcze raz we wtorek. Analiza ponownie dała wynik pozytywny. Klub docieka teraz, gdzie mogło dojść do zakażenia. W PSG niepokoją się, czy wirus nie pojawił się po powrocie drużyny z Portugalii z turnieju Final 8 Ligi Mistrzów. Poza tym, że paryżanie wspólnie świętowali historyczny występ w finale, w którym przegrali z Bayernem Monachium, to niektórzy bawili się również razem na dziewiątych urodzinach synka Neymara. Wszystko wskazuje na to, że chorobę przywieźli z Ibizy. Wszyscy zarażeni piłkarze przebywali na wakacjach na tej wyspie. O ile Di Maria i Paredes spędzali wolny czas w zamkniętym ośrodku z rodziną, to Neymar był w hotelu ze znajomymi, wynajął też jacht. Wielu z jego przyjaciół również ma koronawirusa, co wskazywałoby na to, że to właśnie tam doszło do zakażenia. Brazylijczyk poczuł się już gorzej pod koniec pobytu na wakacjach i z tego powodu wrócił wcześniej do Paryża. Obecnie on i Argentyńczycy przebywają na kwarantannie w domu. Na Ibizie byli także inni zawodnicy z zespołu finalisty tegorocznej Ligi Mistrzów: Mauro Icardi, Keylor Navas, Ander Herrera, Marco Veratti i Marquinhos. PSG, które sezon miałoby zacząć w następny weekend, przełożyło pierwszy trening z czwartku na piątek. W czwartek w klubie odbędą się obowiązkowe testy na obecność koronawirusa wszystkich piłkarzy. Sytuacja w Paryżu jest jednak bardzo napięta, bo nie dość, że drużyna traci - na razie - trzech ważnych zawodników, latem odeszło pięciu piłkarzy: Thiago Silva, Edinson Cavani, Thomas Meunier, Eric Maxim Choupo-Moting i Sergio Rico. Możliwe więc, że zaplanowany na 12 września mecz z Lens będzie musiał być przełożony. ok