Frank McCourt, Amerykanin, wielki fan baseballa, obecny właściciel OM, rok po kupnie klubu opowiedział magazynowi "Forbes" dlaczego zdecydował się na przejęcie Marsylii. - Byłem na wakacjach we Francji. Spędzałem je na Lazurowym Wybrzeżu. Wszędzie, dosłownie wszędzie, gdy otaczali mnie miejscowi, rozmawiali o Olympique Marsylia. Zrozumiałem, ile ten klub znaczy dla tego regionu i dla Francji - mówił McCourt. Amerykanin nie myli się. W publikowanych we Francji sondażach OM dopiero niedawno straciło pierwsze miejsce na rzecz Paris Saint-Germain, ale wciąż około 20 procent Francuzów deklaruje, że kibicują Marsylii. PSG to dziś hegemon francuskiej ligi. Od 2011 roku zdobyło siedem tytułów mistrza Francji, gra regularnie w Lidze Mistrzów. OM było taką potęgą na przełomie lat 80. i 90. Ta złota era w historii klubu zbudowała mit wielkości Marsylii, który mimo wielu obecnych kłopotów organizacyjnych i sportowych trwa do dziś. Kiedy na powitanie, tuż po podpisaniu kontraktu, Arkadiusz Milik napisał, że trafił do jednego z najbardziej prestiżowych klubów w Europie, wcale nie przesadził. "Na zawsze pierwsi" Potęgę klubu zaczął budować w połowie lat 80. Bernard Tapie, aktor, biznesmen, celebryta. Wcześniej Marsylia była niezłym francuskim klubem, w którym zakochani byli prawie wyłącznie marsylczycy i mieszkańcy południa Francji. Najbardziej popularnym zespołem w kraju było Saint-Etienne, które w 1976 roku zagrało w finale Pucharu Europy. Później wielką renomę wyrobiło sobie Bordeaux, ale bez większych sukcesów w Europie. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Tapie przejął Marsylię w jednym celu - chciał wygrać Puchar Europy, dzisiejszą Ligę Mistrzów. Był milionerem, wykupił później m.in. firmę Adidas, stać go było na wiele. W OM zatrudniał, kogo chciał i za ile chciał. Jednym z jego celów transferowych - w 1991 roku - był m.in. Diego Maradona, ale ostatecznie został w Napoli. W każdym razie Tapie bez problemu angażował do swojej drużyny najlepszych francuskich piłkarzy i gwiazdy europejskiej piłki. Na przełomie lat 80. i 90. na Stade Velodrome grali: wybitny napastnik Jean-Pierre Papin, znakomici pomocnicy: Alain Giresse, Eric Di Meco i Franck Sauzee, zadziorny obrońca Manuel Amoros. Był piłkarzem Marsylii na początku swojej kariery, ale się w niej nie sprawdził, Eric Cantona. To z tego klubu na szerokie wody wypłynęli późniejsi mistrzowie świata: Fabien Barthez, Marcel Desailly i - obecny trener mistrzów świata - Didier Deschamps. Zachwycali w Marsylii: znakomity Urugwajczyk, idol Zinedine’a Zidane’a (podawał mu piłki jako chłopiec do podawania piłek) Enzo Francescoli, świetny angielski technik Chris Waddle, niemieccy mistrzowie Klaus Alofs, Rudi Voller, chorwacki napastnik Alen Boksić. Trenerami Marsylii za czasów Tapiego byli: szkoleniowiec mistrzów Europy z 1984 roku Michel Hidalgo, legenda niemieckiej piłki Franz Beckenbauer, jeden z najwybitniejszych belgijskich trenerów Raymond Goethels. Marsylia nie miała sobie równych we Francji. Zdobywała tytuł za tytułem. W 1991 roku po raz pierwszy awansowała do finału Pucharu Europy. W Bari grała z Crveną Zvezdą Belgrad. Tapie przygotował już przyjęcie z okazji zdobycia trofeum. Gotowe były szampany, wykwintne dania, przejazd otwartym autobusem po ulicach miasta. OM przegrało w karnych. W mieście zapanowała żałoba. Dwa lata później marsylczycy, mimo że nie byli faworytami, pokonali w finale AC Milan. Gola na wagę trofeum zdobył Basile Boli. To było jedno z najważniejszych wydarzeń w historii francuskiej piłki. Olympique Marsylia jako pierwszy klub z tego kraju sięgnął po Puchar Europy,. Do dziś kibice Marsylii, którzy nienawidzą PSG, po nieudanych meczach paryżan w Lidze Mistrzów wieszają na stadionie transparent: "My zdobyliśmy Puchar Europy, wy chcecie go kupić". Jedno z klubowych haseł głosi zaś "Na zawsze pierwsi". Afera korupcyjna i lata kryzysu W cieniu finału z 1993 roku rozgrywały się wydarzenia, które stanowią czarną kartę w historii OM. Do dziś nie w pełni wyjaśniona afera korupcyjna, kupno meczu z Valenciennes, które miało pomóc w zdobyciu mistrzostwa kraju, spowodowało daleko idące konsekwencje - odebranie tytułu, kary dyskwalifikacji dla dwóch piłkarzy, anatemę rzuconą na Tapiego. Po tej aferze OM zmieniło właściciela. Głównym akcjonariuszem został Robert Louis-Dreyfuss, właściciel Adidasa. Francusko-szwajcarski biznesmen miał rozmach, choć nie tak jak Tapie. Stać go było, by sprowadzić do klubu mistrza świata Roberta Piresa czy Bartheza, w klubie za jego czasów grali i rozwijali się również Franck Ribery, Didier Drogba, ale równie spektakularnych sukcesów jak za poprzednika brakowało. Największym był występ w finale Pucharu UEFA w 1999 roku. Marsylia już wtedy popadała w różnego rodzaju kryzysy. Pojawiały się zarzuty o współpracę członków z zarządu z lokalnymi gangami, nieprawidłowości przy transferach. Ciążyły na klubie i miały wpływ na grę zespołu. Wydawało się, że śmierć Dreyfussa w 2009 roku na długie lata pogrążyła klub w marazmie. Ale wdowa po nim Margeritta, która objęła rządy, miała dobrą rękę. Nowy trener Didier Deschamps na krótko przywrócił Marsylii chwałę. Klub zdobył mistrzostwo w 2010 roku i wygrał Puchar Ligi rok później, ale potem pogrążył się na długo w marazmie.