Przed meczem można było odgadnąć kto jest faworytem. Drużyna Dijon FCO przebywa na dole tabeli zajmując 20. miejsce, za to zespół Olympique Marsylia (”OM”) zajmując piątą pozycję w rozgrywkach był zdecydowanym kandydatem do zwycięstwa. Drużyny nie spotykały się na boisku zbyt często. Na osiem starć jedenastka Dijon FCO wygrała jeden raz, ale więcej przegrywała, bo aż sześć razy. Jeden mecz zakończył się remisem. Kto by pomyślał, że już od pierwszego gwizdka sędziego piłkarze będą grać aż tak agresywnie. Sędzia miał dużo pracy, piłkarze skupiali się na polowaniu na nogi przeciwników i pewnie dlatego kibice nie obejrzeli w tym czasie żadnej bramki. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. W 54. minucie kartką został ukarany Mounir Chouiar, piłkarz gospodarzy. W 63. minucie Mama Baldé zastąpił Stephy'ego Mavididiego. Na 23 minuty przed zakończeniem drugiej połowy w zespole ”OM” doszło do zmiany. Nemanja Radonjić wszedł za Maxime'a Lopeza. Między 69. a 75. minutą, arbiter starał się uspokoić grę pokazując trzy żółte kartki piłkarzom Olympique Marsylia i jedną drużynie przeciwnej. Trener ”OM” postanowił zagrać agresywniej. W 78. minucie zmienił obrońcę Hirokiego Sakaiego i na pole gry wprowadził napastnika Isaaca Lihadjego. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko wyjdzie na prowadzenie. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego zespół wciąż miał problemy ze skutecznością. Chwilę później trener Dijon FCO postanowił bronić wyniku. W 80. minucie postawił na defensywę. Za pomocnika Romaina Amalfitano wszedł Wesley Lautoa, typowy obrońca, który miał pomóc swojej drużynie obronić wynik. Trener okazał się dobrym strategiem, jego decyzja pozwoliła zespołowi gospodarzy utrzymać remis. W 81. minucie Mounir Chouiar został zmieniony przez Matheusa Pereirę, co miało wzmocnić jedenastkę Dijon FCO. Niewiele później trener drużyny przeciwnej także postanowił odświeżyć skład, zmieniając Valère'a Germaina na Valentina Rongiera. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry sędzia pokazał kartkę Matheusowi Pereirze, zawodnikowi Dijon FCO. Remis od samego początku „wisiał w powietrzu”. Obie drużyny utrzymywały się przy piłce praktycznie tyle samo czasu. Mecz był bardzo wyrównany, od pierwszej do ostatniej minuty. Z przebiegu meczu nie wynikało, że jedna z drużyn będzie potrafiła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Posiadanie piłki rozłożyło się równomiernie na obie drużyny. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Piłkarze obu drużyn dostali po trzy żółte kartki. Jedni i drudzy wykorzystali wszystkie zmiany w drugiej połowie. Już w najbliższą sobotę zespół Dijon FCO będzie miał szansę na kolejne punkty grając na wyjeździe. Jego rywalem będzie Stade de Reims. Natomiast w niedzielę Stade Rennes FC zagra z zespołem ”OM” na jego terenie.