Taki sam proceder miał dotyczyć Manchesteru City, innego klubu, który w ostatnich latach, dzięki petrodolarom z Zatoki Perskiej przebojem wdarł się do czołówki najbogatszych europejskich drużyn. Właścicielem paryżan jest państwowy fundusz z Kataru, natomiast "Citizens" zostali kupieni przez szejków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Najbardziej niejasna w całej sprawie jest rola Europejskiej Unii Piłkarskiej. UEFA powołała bowiem do życia narzędzie do kontrolowania klubowych finansów i to ona powinna stać na straży finansowego fair play (FPF). Miliony dokumentów, które zostały przeanalizowane przez specjalną grupę dziennikarzy śledczych w ramach projektu pod nazwą European Investigative Collaborations (EIC), wskazują, że dwa kluby Manchester City i PSG skorzystały z "dopingu finansowego" w kwocie 4,5 mld euro w ciągu ostatnich siedmiu lat, "w znacznej części w sposób nielegalny", aby zwiększyć budżet i sprowadzić w ten sposób najlepszych piłkarzy. To metody, które stały w sprzeczności z przyjętymi zasadami. W największym skrócie FPF polega na tym, że kluby zrzeszone w europejskiej konfederacji nie powinny wydawać więcej niż zarobią, pod karą różnych sankcji, które w najbardziej ostrej formie mogą skończyć się nawet wykluczeniem z rozgrywek Ligi Mistrzów (lub Ligi Europy). Jeśli wierzyć ujawnionym informacjom, w przypadku PSG, klub miał korzystać z "fikcyjnych kontraktów sponsorskich", których źródłem były instytucje bezpośrednio związane z Katarem. Mówiąc konkretnie, umowa z Qatar Tourism Authority (QTA) początkowo opiewała w ciągu pięciu lat na kwotę 1,075 mld euro, czyli 215 mln euro rocznie. Śledztwo ujawnia, że dwie firmy zajmujące się audytem i działające na zlecenie UEFA, Repucom i Octagon, wyceniły wartość tych kontraktów odpowiednio na... 123 tys. euro oraz 2,8 mln euro, czyli 77 i 1750 razy mniej! Ponieważ jednak paryski klub znajdował się już pod kontrolą i raz został ukarany w ramach FPF, UEFA miała "przymknąć na to oko". A konkretnie Michel Platini, ówczesny szef Europejskiej Unii Piłkarskiej oraz Gianni Infantino, wtedy sekretarz generalny, dzisiaj prezydent FIFA. O tym, że stało się tak z "powodów politycznych" ma świadczyć jeden z dokumentów, którymi dysponują dziennikarze. Wynika z niego, że wykluczenie takich klubów jak PSG czy Manchester City nie byłoby dobre dla piłkarskiego biznesu. "Trzeba zachowywać się racjonalnie i próbować znaleźć rozwiązanie, które nie wpływałoby na jakość zawodów (Ligi Mistrzów). I trzeba wziąć pod uwagę, o kogo chodzi. Mówimy o klubach (PSG i Manchester City), których właścicielami są państwa i które nie mają w zwyczaju prowadzenia interesów w taki sposób, aby przestrzegać reguł takiej organizacji jak UEFA" - czytamy w ujawnionym dokumencie. Przypomnijmy, że w 2014 roku PSG dostał karę grzywny w wysokości 60 mln euro, musiał też m.in. ograniczyć liczbę zawodników. Gdy przed ubiegłym sezonem do Paryża zostali sprowadzeni Neymar i Kylian Mbappe, w sumie za 402 mln euro, klub ponownie został wzięty pod lupę. Co ciekawe, pierwsze śledztwo zostało zamknięte w czerwcu tego roku, ale niewiele później otwarto je ponownie, aby dokonać - jak napisano - "pogłębionej kontroli". Klub z Paryża kategorycznie zdementował doniesienia dziennikarzy śledczych. Jak twierdzą jego przedstawiciele w specjalnym komunikacie, "zawsze działał z poszanowaniem prawa i zasad". Władze przekonują też, że "od kiedy finansowe fair play zostało wprowadzone w życie, PSG jest jednym z najbardziej kontrolowanych klubów". Remigiusz Półtorak