Real Madryt pokonał Bayern Monachium w rewanżu półfinału Ligi Mistrzów 2:1, tym samym zapewniając sobie awans. Mecz prowadzony przez Szymona Marciniaka nie obył się jednak bez kontrowersyjnej sytuacji. W 103 minucie starcia Matthijs de Ligt trafił do siatki i mógł doprowadzić do wyrównania. Mógł, bowiem w trakcie akcji sędzia Tomasz Kwiatkowski podniósł chorągiewkę, pokazując spalonego, którego odgwizdał Szymon Marciniak, co uniemożliwiło skorzystanie z VAR-u. Z pojawiających się ujęć trudno jednoznacznie ocenić, czy spalony był, czy go nie było, bo zadecydować mogły milimetry. Za tą decyzję na polskiego sędziego spadły gromy, a największe pretensje mieli Niemcy. Niemcy ostro o decyzji Marciniaka. W język nie gryzł się również Mueller Niemieckie media nie pozostawiły suchej nitki na Szymonie Marciniaku. "Skandaliczna scena w 104. minucie. Sytuacja ze spalonym? Będący na linii sędzia Tomasz Listkiewicz podniósł chorągiewkę, ale zamiast kontynuować grę, sędzia gwizdnął i pozbawił Bayern szansy na wyrównanie, a tym samym na dogrywkę. Cóż za skandal!" - napisał dziennik "Bild". "Absolutna katastrofa. Marzenie Bayernu legło w gruzach, między innymi przez pochopny gwizdek Szymona Marciniaka" - można było z kolei przeczytać w "Kickerze". A to tylko niektóre głosy z mediów naszych południowych sąsiadów. Oburzenia nie kryli również Thomas Mueller i Thomas Tuchel. Piłkarz stwierdził, że "decyzja arbitra była dziwna", natomiast trener wypowiedział się w jeszcze mocniejszym tonie: "To była katastrofalna decyzja sędziego liniowego i głównego. Po meczu liniowy przyszedł nas przeprosić, ale na tym poziomie to niewystarczające". Teraz w niemieckiej narracji nastąpił niespodziewany zwrot. Zaskakujący głos z Niemiec. To nie Szymon Marciniak jest winny porażki Bayernu Kiedy emocje już nieco opadły, Niemcy spokojniej podchodzą do werdyktu Szymona Marciniaka i dostrzegają, że poza tą jedną sytuację zawody były prowadzone na odpowiednim poziomie. Z kolei Philipp Kessler z dziennika "TZ" bardziej skupił się na pełnej analizie przyczyn porażki Bayernu Monachium i zwrócił uwagę, że piłkarze Thomasa Tuchela byli po prostu słabsi. Natomiast Kerry Hau z niemieckiego Sky Sports podkreśłił, że "obwinianie polskich sędziów za porażkę Bayernu jest zbyt proste". Trudno z takimi oceniami się nie zgodzić. Mimo pojawiających się głosów o rzekomej "karze" dla Marciniaka i małych szansach na mecz otwarcia Euro 2024, a także pozbawieniu polskiego arbitra najważniejszych meczów tego turnieju, uzasadnione zdają się być przewidywania, że UEFA jednak oceni naszego sędziego nie tylko za tę jedną sytuację, ale za całą pracę w tym sezonie i będzie on jednym z czołowych rozjemców na mistrzostwach Europy. W najbliższych dniach Marciniak będzie pracował na polskich boiskach. W niedzielę 12 maja poprowadzi on ligowy klasyk, w którym Lech Poznań podejmie u siebie Legię Warszawa. Ten mecz rozpocznie się o godz. 17:30 i będzie kluczowy w kontekście walki o eliminacje europejskich pucharów na trzy kolejki przed końcem sezonu PKO BP Ekstraklasy.