Jeszcze zanim rozpoczęło się wtorkowe starcie, w mediach społecznościowych było na jego temat głośno z powodów pozasportowych. Małym viralem stało się zdjęcie przedstawiające autokar piłkarzy gości, w którym brakowało... opon. Później do ogromnej wpadki organizatorów doszło już na stadionie, gdzie na tradycyjnej przedmeczowej ceremonii zamiast hymnu Champions League, puszczono ten znany z Ligi Konferencji. Część zawodników sprawiała wrażenie wyraźnie zdezorientowanych. A najbardziej szkoda było kibiców, którzy przygotowali efektowną oprawę. Polacy rzucali okiem na widowisko w Birmingham przede wszystkim ze względu na Matty’ego Casha. Reprezentant naszego kraju wraz z kolegami nie błysnął w Paryżu, wobec czego Aston Villa potrzebowała niemal perfekcyjnej gry, by odrobić dwubramkową stratę i przynajmniej doprowadzić do dogrywki. Problem jednak w tym, że w 33 minucie różnica między drużynami wzrosła do aż czterech goli. Po nieco ponad kwadransie rywalizacji na listę strzelców wpisał się Achraf Hakimi. Następnie do zespołowego kolegi dołączył Nuno Mendes, który otrzymał futbolówkę od Dembele i posłał precyzyjne uderzenie. Honor ekipy z Birmingham tuż przed zejściem obu zespołów do szatni uratował Youri Tielemans. Belg miał sporo szczęścia, ponieważ po jego strzale piłka musnęła Williana Pacho, myląc Gianluigiego Donnarummę. Fatalna interwencja Szczęsnego, kara nadeszła natychmiast. Sędzia wskazał na wapno [WIDEO] Paryż odetchnął z ulgą. Aston Villi zabrakło jednej bramki do dogrywki Wynik 2:1 dla gości nie był dobrym zwiastunem dla miejscowych na dalszą część potyczki. Podopieczni Unaia Emery’ego szybko jednak ukarali paryżan za zbyt szybkie rozluźnienie się. Anglicy zaledwie 12 minut po wznowieniu gry znajdowali się już na prowadzeniu. Potężne ciosy padły w odstępie kilkuset sekund. Chwila strachu w Dortmundzie, co za obrazek. Chodzi o Wojciecha Szczęsnego Najpierw z okolic dwudziestego metra przymierzył John McGinn. Chwilę później szans bramkarzowi nie dał Marcus Rashford, dzięki czemu Aston Villę od dogrywki dzielił tylko jeden gol. Paryżanie do ostatniego gwizdka mnóstwo razy najedli się strachu, lecz utrzymali korzystny rezultat i niebawem powalczą o finał Champions League z Arsenalem lub Realem Madryt. Po pierwszym meczu bliżej awansu są londyńczycy. "Królewscy" u siebie tanio jednak skóry nie sprzedadzą.