To był czas, gdy w przeciwieństwie do dzisiejszej Ligi Mistrzów, o Puchar Europy Mistrzów Klubowych faktycznie walczyli mistrzowie. Nie byłoby sensacyjnego (portugalskie kluby było klasyfikowane o wiele niżej niż dziś) triumfu FC Porto w najważniejszym z pucharów, gdyby nie polski bramkarz, Józef Młynarczyk. Meczem kluczowym o mistrzostwie Portugalii w sezonie 1985/86 było spotkanie Benfiki z Porto 5 stycznia 1986 r. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a w barwach "Smoków" udanie zadebiutował Młynarczyk, którego portugalscy kibice przezwali “Mly". Skąd się w ogóle Młynarczyk wziął w Porto? Latem 1984 r. odszedł z Widzewa Łódź do Bastii, zagrał tam półtora sezonu, by z końcem 1985 r. rozwiązać kontrakt z korsykańskim klubem. Jako powód francuskie media, w artykule pod wiele mówiącym tytułem "Les Miserables" podawały "salaires impayés", czyli niezapłacone wynagrodzenia. "Młynarz" związał się z FC Porto, mimo konkurencyjnej oferty z AS Monaco. W pucharowych meczach sezonu 1986/87, Młynarczyk bronił na zmianę z Ze Beto, ale gdy przyszła trwoga i półfinałowe mecze z Dynamem Kijów, trener zdecydowanie postawił na Polaka. Portugalczycy dwukrotnie wygrali po 2-1, a sportowy dziennik "Record" pisał: "Polaco Mlynarczyk foi o homem de Kiev" (Polak Młynarczyk bohaterem Kijowa). Mimo tej heroicznej postawy, to Bayern Monachium był zdecydowanym faworytem finału i miał wielki apetyt odzyskać Puchar Europy, którego nie zdobył przez 11 lat. Na wiedeńskim Praterze miał mieć za sobą publikę. Z Monachium do Wiednia jest znacznie bliżej niż z Porto. Chętnych do zobaczenia triumfu monachijczyków było więcej niż miejsc, wejściówki u "koni" osiągały cenę 2000 szylingów austriackich, czyli około 150 dolarów. Zobacz TOP 5 bramek i interwencji z Ligi Mistrzów - obejrzyj już teraz! Bawarczycy byli pewni siebie. Prezydent klubu Fritz Scherer spędził kilka dni przed meczem, komponując kwieciste przemówienie na bankiet zwycięstwa. "Der Spiegel" doniósł później, że Scherer był bardzo zdenerwowany, gdy kilka godzin przed rozpoczęciem meczu ktoś zapytał go, co by zrobił, gdyby finał został przegrany. Scherer miał powiedziać, że to niemożliwe i nie będzie się tym martwić. Z dzisiejszej perspektywy skład Bayernu nie olśniewał, był w nim Rummenigge, ale nie Karl-Heinz, a jego młodszy brat Michael, był Lothar Mattheus, ale jeszcze nie ten, który błyszczał na Italia ’90 i w barwach Interu Mediolan; największą gwiazdą był chyba belgijski bramkarz Jean-Marie Pfaff. Wiedeński "Kurier" w zapowiedzi meczu nazwał go najlepszym bramkarzem świata. No cóż, tego wieczoru na Praterze lepszy okazał się Polak. Mecz zaczął się źle dla Porto. Hans Pflueger wznowił grę dalekim wyrzutem piłki z autu. Młynarczyk po portugalsku krzyknął "moja!" (czyli "eninia"), ale w tumulcie Jaime Maghalaes tego nie usłyszał i przedłużył piłkę głową. Ta spadła tuż pod nogi skrzydłowego Bayernu Ludwiga Koegla (sprowadzonego z TSV 1860 za 70 tysięcy marek i wpływy z biletów z meczu towarzyskiego), który "szczupakiem" skierował ją do siatki. W czasie przerwy trener Artur Jorge (który uczył się futbolu w... NRD) udzielił reprymendy swojej drużynie za zbyt bojaźliwą grę i wtedy coś się ruszyło. Na boisko został rzucony nieobliczalny Brazylijczyk Juary, na skrzydle szalał Paolo Futre, cudowne dziecko portugalskiego futbolu. W barwach Portugalczyków zabrakło libero Limy Periery i snajpera wyborowego Fernando Gomesa, dlatego nie miał kto wykończyć koronkowych akcji. Wreszcie w ostatnim kwadransie nastąpiły trzy minuty, które wstrząsnęły Bayernem. Józef Młynarczyk zdobywcą Pucharu Mistrzów z FC Porto w 1987 r. W 77. minucie Juary przejął podanie i wbiegł w pole karne, Pfaff natychmiast wyskoczył z bramki i zanurkował u jego stóp, próbując zatrzymać strzał. Brazylijczyk sprytnie to przewidział i podał w prawo, gdzie Rabah Madjer stojąc tyłem do bramki skierował piłkę piętą (!) do siatki obok Belga. Ten bezczelny gol ośmielił Porto. Zaledwie trzy minuty później duet Juary - Madjer ponownie rozmontował obronę Bayernu. Madjer sprintem skręcił w lewą stronę i zgrał piłkę do środka, a Juary z pierwszej piłki trafił do siatki z woleja. Sensacja! Nokaut! Dla Bayernu nie było już powrotu. - To był mój rewanż za Gijon - podkreślał po meczu uśmiechnięty od ucha do ucha Madjer, nawiązując do "ustawki" w meczu RFN z Austrią, która wyeliminowała z hiszpańskiego mundialu jego Algierię. W 1987 r. Madjer został uhonorowany afrykańskim Ballon d’Or, wtedy kontynenty honorowano osobno. Jerzy Lechowski w relacji dla tygodnika "Piłka Nożna" słusznie pisał o "triumfie techniki". W ten sposób, Józef Młynarczyk stał się drugim w historii (po Zbigniewie Bońku), który uniósł w górę najcenniejsze klubowe trofeum piłkarskie. Po nim zrobili to jeszcze inni bramkarze: Jerzy Dudek i Tomasz Kuszczak oraz oczywiście Robert Lewandowski. Bayern podobna, tyle że jeszcze bardziej brutalna historia, spotkała w 1999 r. na Camp Nou. Bawarczycy również długo prowadzili 1-0 - z Manchesterem United, by w doliczonym czasie ulec 1-2. Tak jak na Praterze w ich barwach wystąpił Lothar Matthaeus. Wściekły po wiedeńskim finale menadżer Bawarczyków Uli Honess obiecał, że kupią Rabaha Madjera bez względu na cenę. Porto zażądało trzech milionów marek zachodnioniemieckich, nigdy wcześniej nie zapłacili za nikogo więcej. Algierczyk przyjechał do Monachium zimą i nawet zapozował fotoreporterom w tradycyjnych bawarskich spodniach "lederhosen". Ostatecznie, pod osłoną nocy, uciekł do Walencji i tam podpisał kontrakt. Hoeness narzekał. - To największy oszust, jakiego spotkałem, oszukał nas na boisku i poza nim. FC Porto jako najlepszy klub w Europie zmierzył się z najlepszym w Ameryce Płd. w meczu o Puchar Interkontynentalny. I tu lepsi okazali się Portugalczycy, wygrywając po dogrywce 2-1, a Józef Młynarczyk odebrał kluczyki do sponsorującej mecz Toyoty, jako najlepszy zawodnik finału. Józefa "Mly" Młynarczyka w Porto szanowano tak bardzo, że tuż po zakończeniu kariery w 1989 r. zajął się szkoleniem smoczych bramkarzy. Jego wychowankiem jest m.in. były golkiper Porto, FC Barcelona i 80-krotny reprezentant Portugalii Vitor Baia. FC Porto - Bayern Monachium 2-1 (0-1) Bramki: Madjer 77', Juary 80' - Koegl 25' FC Porto: Młynarczyk - Pinto, Luis, Celso, Inacio (66' Frasco) - Quim (46' Juary), Sousa, Andre - Magalhaes, Madjer, Futre. Bayern: Pfaff - Winklhofer, Nachtweih, Eder, Pflueger - Flick (62' Lunde), Matthaeus, Brehme - M. Rummenigge, D. Hoeness, Koegl. Liverpool - Real. Transmisja Finał Ligi Mistrzów Liverpool - Real w sobotę o godz. 21.00, transmisja w Polsacie Sport Premium i na Polsat Box Go. Maciej Słomiński