28-letni napastnik harował jak wół przez 64 minuty, kiedy był na boisku. Gdy w przerwie udzielił wywiadu TVP Sport, przyznał, że momentami widzie przed oczami ciemność. - Jest fatalne, nie mam czym oddychać. Sam nie dam rady walczyć z przodu. Musimy jednak zacząć zbierać drugie piłki, bo dopóki to robiliśmy, tak się nie męczyliśmy - mówił. W drugiej połowie był na boisku dopóki mu sił starczyło. Kiedy zastąpił go Łukasz Zwoliński i wolnym krokiem opuszczał boisko, Raków prowadził 1:0. Jego koledzy spisali się na medal i obronili prowadzenie. Dzięki temu są pierwszym polskim zespołem od 2016 roku, który zagra w decydującej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów.Rywalem będzie FC Kopenhaga, która uporała się ze Sparta Praga po rzutach karnych, a polski bramkarz był bohaterem. Fabian Piasecki: Nigdy o tym nie marzylem Po spotkaniu na Cyprze Piasecki znów stanął przed kamerami TVP Sport. - Dla mnie pełne spełnienie Nigdy nie marzyłem o tym. Szczerze - odpowiedział na pytanie, czy jest spełniony, jako że Raków zagra w fazie grupowej Ligi Europy lub Ligi Mistrzów. - Z pięć lat temu byłem w miejscach, w których nie chciałem być i nawet nie myślałem o tym, że będę walczył o grupę LM. Naprawę piękne chwile. Piaseckiemu najpewniej chodziło o ścieżkę kariery. Właściwie nie pięć, a sześć lat temu był piłkarzem drugoligowej Olimpii Zambrów i sam grał w małym miasteczku. Rok wcześniej występował w trzeciej lidze w rezerwach Górnika Zabrze. Kariera nabrała jednak rozpędu - najpierw pierwsza liga i ekstraklasa z Miedzią Legnica, potem Śląsk Wrocław, Stal Mielec i wreszcie Raków. Z zespołem z Częstochowy zdobył mistrzostwo Polski i teraz stanie u bram Ligi Mistrzów. Napastnik Rakowa przyznał, że przeżywa też trudne chwile ze względów rodzinnych. - No ciężko mi jest, rozklejam się - łamał się głos Piaseckiemu. - Chciałbym też zadedykować ten awans żonie i dzieciom, która wylądowała w szpitalu. Kochanie to dla was.