Materiał zawiera linki partnerów reklamowych Niebo a ziemią - można powiedzieć o rewanżowym półfinale Ligi Mistrzów między Interem Mediolan a AC Milan. Półfinale szczególnym, bo derbowym. Derby w Lidze Mistrzów się już zdarzały - madryckie zespoły grały nawet w jej finale, ale to starcie dwóch włoskich ekip było jednak szczególnej wagi. Jakby zwiastowało, że Serie A i włoski futbol chcą odzyskać dawną pozycję w europejskiej piłce klubowej z czasów, gdy zarówno AC Milan, jak i Inter Mediolan miały czasy absolutnej dominacji. Właśnie Włosi, a nie Hiszpanie czy Anglicy, nawet Niemcy czy Francuzi, jak to bywało ostatnio. Niebo a ziemia, bowiem tym razem nie mieliśmy nokautujących ciosów jednej ze stron, a znacznie lepiej zagrał zwłaszcza odrabiający dwubramkowe straty sprzed tygodnia AC Milan. Pierwsze 10 minut meczu było wręcz wstrząsem w jego wykonaniu. Rosso-neri uderzyli z wielką mocą. Posłali piłką nad poprzeczką, a następnie uderzyli w gong na największy popis tego meczu - popis bramkarzy. Inter Mediolan - AC Milan. Popis bramkarzy Najpierw Kameruńczyk Andre Onana w bramce Interu pokazał klasę, zatrzymując akcje rywali szczęśliwie i sprawnie. Brahim Diaz zmarnował okazję wręcz kapitalną. Okazję, która mogła wiele zmienić, zwłaszcza że druga część mediolańskiego futbolu otrząsnęła się szybko z szarży AC Milan i teraz to Inter odgryzł się przeciwnikom. A gdy się odgryzł, wówczas swój kunszt pokazał vis-a-vis Andre Onany, francuski golkiper Mike Maignan. Bronił dłonią, klatką piersiową, czym się dało - chociażby strzał Edina Džeko. Popisy Onany i Maignana były chwilami cyrkowe i utrzymały ten niezwykle wyrównany już mecz na poziomie bezbramkowego remisu, chociaż można było się zastanawiać jakim cudem to możliwe. AC Milan potrzebował bramki, która zagotowałaby San Siro i zagotowała Inter. Bramki, która pozwoliłaby mu wyjść na pozycję pozwalająca myśleć o odrobieniu strat. Był z tym kłopot nie tylko z uwagi na świetną postawę kameruńskiego bramkarza, ale także na wysoki pressing rywali. Zupełnie wyłączony z gry Portugalczyk Rafael Leao miał problem, by się odwrócić z piłką w stronę bramki. gdy jednak w końcu to zrobił pod koniec pierwszej połowy, momentalnie stworzył wyśmienitą okazję bramkową. Wyprzedził rywali na dwóch, trzech metrach i zabrakło centymetrów, by losy meczu mogły się odmienić. Inter grał jednak mądrze i nie pozwalał Milanowi na przełamanie szyków zbyt często. Przed przerwą stracił Henricha Mchitariana, który zszedł z kontuzją, ale ataki rywali odpierał skutecznie. Po przerwie natomiast zespół AC Milan nie grał już tak skutecznie i z taką werwą. Każda minuta zbliżała do stambulskiego finału Inter, którego nie było w nim od 2010 roku i oddalała AC Milan, który czekał jeszcze dłużej. Inter Mediolan strzela i awansuje Sprawa wyjaśniła się na kwadrans przed końcem. Argentyńczyk Lautaro Martinez, który tak zawodził podczas mundialu w Katarze, a jednocześnie jest najlepszym strzelcem Interu, wykorzystał szansę. Ledwo trzech graczy w niebiesko-czarnych koszulkach znalazło się w polu karnym AC Milan przy obecności siedmiu rywali, a jednak Lautaro Martinez przedostał się i wpakował piłkę przy krótkim słupku. Dziesięć minut przed końcem AC Milanowi puściły już nerwy. Dochodziło do szamotanin po faulach, spięć, sypały się kartki. Gracze Milanu wiedzieli, że potrzebują aż trzech goli do awansu. A Inter kontrolował ten mecz i cały dwumecz, wieńcząc nim znakomitą batalię w tegorocznej Lidze Mistrzów. Awans zdobył w niecodziennych okolicznościach, po dwóch meczach półfinałowych na swoim stadionie. Półfinałowe starcia tegorocznej edycji Ligi Mistrzów - w których o awans walczą Real Madryt, Manchester City, AC Milan oraz Inter - możesz oglądać za pośrednictwem platformy Polsat Box Go. Materiał zawiera linki partnerów reklamowych