Zdaniem "Żewłaka" różnica tkwi w psychice. - Szybko stracona bramka nas podłamała. Niby wyrównanie zapewniało nam awans, ale nie można odpowiedzieć na gola będąc pod ciągłym naporem Chelsea - zwraca uwagę reprezentant Polski w rozmowie ze "Sportem". Teraz ekipa Polaka może skoncentrować się na grze na greckich boiskach. - Od początku sezonu graliśmy praktycznie co trzy dni. Grecy nie są przyzwyczajeni do takich obciążeń - podkreśla. W walce o tytuł z Panathinaikosem wielką rolę będą mieli fani. - W żadnym wcześniejszym klubie nie miałem tak oddanych kibiców - mówi Żewłakow, który po meczu na Stamford Bridge oddał fanom swoją koszulkę. Później mimo, że nie miał nic na wymianę, dostał koszulkę od samego Didiera Drogby. - O autograf go nie poprosiłem - śmieje się polski obrońca.