Przed startem fazy grupowej takiego scenariusza przewidzieć nie mógł nikt. Chociaż Borussia Dortmund rozgrywa bardzo rozczarowujący sezon na krajowym podwórku, wspięła się na wyżyny swoich umiejętności w Lidze Mistrzów. W obu starciach półfinałowych z Paris Saint-Germain wygrała po 1:0, tym samym odpłacając się Francuzom za porażkę sprzed czterech lat. Wówczas reprezentanci Ligue 1 nie omieszkali wbić szpilki w pokonanych przeciwników, teraz karty się odwróciły. Liga Mistrzów znów nie dla PSG. Ogromna szansa przed Borussią Dortmund Paris Saint-Germain może wygrywać tyle krajowych trofeów, ile się da, ale to i tak nigdy nie zaspokoi katarskich właścicieli klubu. Od ponad dekady ich głównym celem był triumf w Lidze Mistrzów. Gdyby, wydając tak horrendalne sumy pieniędzy, mieli martwić się o prymat we Francji, projekt nie miałby prawa bytu. Bieżący sezon był dla paryżan wyjątkowy. Zatrudnili kolejnego wielkiego trenera, który w przeszłości sięgał już po prestiżowe trofeum. Do tego latem przebudowali kadrę, żegnając się, między innymi, z Leo Messim czy Neymarem. W miarę upływu kolejnych tygodni stało się też jasne, iż jest to ostatnia kampania na Parc des Princes w wykonaniu Kyliana Mbappe. Kapitan reprezentacji Francji z pewnością marzył o pożegnaniu się z ojczyzną tak wyczekiwanym triumfem. Marzenia jedno, a rzeczywistość drugie. Niepozorna - biorąc pod uwagę etap turnieju - Borussia Dortmund dała PSG prawdziwą lekcję taktyki i wygrała w dwumeczu 2:0. Tym samym to piąta siła Bundesligi 1 czerwca wystąpi w swoim pierwszym finale Ligi Mistrzów od 2013 roku. Niemcy czekali na to cztery lata, ale było warto Niedawna rywalizacja nie była bynajmniej jedyną, jaką piłkarze Paris Saint-Germain i Borussii Dortmund stoczyli w ostatnich latach. Co ciekawe, obie te ekipy mierzyły się już... w tej edycji. W fazie grupowej paryżanie zdołali wygrać u siebie 2:0, zaś z delegacji przywieźli punkt (1:1). By przypomnieć sobie poprzednie starcia w takim zestawieniu, trzeba cofnąć się o cztery lata. Trwał dziwaczny sezon 2019/2020, a włodarze z UEFA niebawem mieli głowić się, jak wznowić rozgrywki po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Dwumecz w ramach 1/8 finału rozegrano jednak rzutem na taśmę, jeszcze przed tym zdarzeniem. U siebie Niemcy wygrali 2:1, a prym wiódł autor dubletu, Erling Haaland. Wówczas Norweg świętował swoje gole słynną cieszynką odnoszącą się do medytacji. Gdy w rewanżu paryżanom udało się odwrócić wynik i awansować dalej, postanowili zakpić z przeciwników. Drużyna zapozowała w pozie typowej dla Haalanda, a w mediach społecznościowych zdjęcie opatrzono podpisem: "... i wydech". Cóż, wówczas to BVB była na deskach. Po czterech latach od tych wydarzeń Niemcy mogli wreszcie pozwolić sobie na odwet i zrobili to w świetnym stylu. Po wywalczeniu awansu do finału, na koncie "Borussen" udostępniono rzeczone zdjęcie z wymowną uwagą. Przed zespołem z Zagłębia Ruhry trzeci w historii finał Ligi Mistrzów. W 1996 roku sensacyjnie pokonał tam Juventus FC, zaś w sezonie 2012/2013 "polskie trio" uległo wielkim rywalom - Bayernowi Monachium. Niewykluczone, że po jedenastu latach dojdzie do wielkiego rewanżu. Już w środę Real Madryt podejmie bowiem u siebie "Die Roten", a wynik pierwszego starcia (2:2) nie premiuje nikogo. Już zapraszamy na relację na żywo, którą znaleźć można w poniższym linku.