Dariusz Wołowski, Interia: W 2019 roku Liverpool pokonał w finale Ligi Mistrzów Tottenham. Przed rokiem Chelsea wygrała z Manchesterem City. Europa ma coraz mniej do powiedzenia w batalii z przedstawicielami najbogatszej ligi świata? Roman Kosecki (były piłkarz reprezentacji Polski, a także Atletico Madryt i Osasuny Pampeluna): - Anglicy stworzyli wspaniały produkt i nauczyli się go dobrze sprzedawać. Za przewagą ekonomiczną idzie przewaga sportowa, bo zdecydowana większość najlepszych piłkarzy chce grać i zarabiać w Premier League. Zatrudniają tam też najbardziej kreatywnych trenerów jak Pep Guardiola, czy Juergen Klopp. Cały świat piłki umacnia dominację Anglików w klubowym futbolu. W tym roku też grozi nam angielski finał. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. Zwracam uwagę na nazwę Liga Mistrzów, tymczasem w czwórce półfinalistów mamy tylko jednego autentycznego mistrza kraju. To Manchester City. Od lat najmocniejsze ligi Europy są reprezentowane w Lidze Mistrzów przez cztery zespoły. Panu się to wciąż nie podoba? - Nie podoba. Najbogatsze ligi na kontynencie zmonopolizowały europejskie rozgrywki. Kiedyś Puchar Europy potrafiły wygrywać Steaua Bukareszt, czy Crvena Zvezda Belgrad, a Legia Warszawa, czy Widzew Łódź docierały do półfinału. Dziś europejska piłka podzieliła się na mniej i bardziej uprzywilejowanych. Kluby ze Wschodu mają mniejszą motywację, by budować silne zespoły, bo stają w Lidze Mistrzów do preeliminacji. Jeśli w nich przepadną inwestycja się nie zwróci. I przepaść między Wschodem i Zachodem jest większa niż w czasach żelaznej kurtyny. Prawa rynku? - A mogą mi się nie podobać? Ja jestem kibicem piłki, a dopiero potem biznesmanem. Polacy, Rumuni i inni liżą dziś przez szybę ten słodki lizak pod szyldem "Liga Mistrzów". To powinny być rozgrywki dla mistrzów ze swojej istoty. Tak było kiedyś, dziś o tym zapomnieliśmy. A przecież jeszcze nie tak dawno Legia była w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. 1991 rok to nie jest jakaś prehistoria. 31 lat mięło. Tymczasem wróćmy do półfinałów tegorocznej edycji Champions League. Anglia kontra Hiszpania. Na kogo pan liczy najbardziej. - Idąc za moim tropem rozumowania najbardziej liczę na Villarreal. Klubik z 50-tysięcznego miasteczka jest nowością w gronie gigantów. Ma wspaniałych kibiców, którzy są dumni ze swoich piłkarzy i jeżdżą za nimi po Europie. Ten klub i jego fani dali więcej radości i świeżości Lidze Mistrzów niż ktokolwiek inny. Czuję, że to nie koniec. Liverpool jest stuprocentowym faworytem, ale piłkarze Unaia Emery’ego mają na rozkładzie Juventus i Bayern. To kogo oni mają się bać? Są nakręceni, wszystko im wychodzi, mają trenera specjalistę od walki w europejskich rozgrywkach. Nie muszą się zatrzymać na Liverpoolu, choćby to był w tej chwili najmocniejszy zespół na świecie. Zespół Juergena Kloppa ma szansę na cztery trofea w tym sezonie. Puchar Ligi Angielskiej już wygrał, jest w finale Pucharu Anglii, półfinale Ligi Mistrzów, a w tabeli Premier League traci punkt do Manchesteru City. - To oczywiście wielki zespół z niesamowitym trenerem. Virgil van Dijk, Mohamed Salah, Sadio Mane są gwiazdami, ale znakomicie podporządkowanymi dobru drużyny. Grają z taką intensywnością i dynamiką, że głowa boli od samego patrzenia. Mogą Villarreal roznieść. Ale coś mi podpowiada, że będzie inaczej. W ćwierćfinale Bayern - Villarreal stawiałem na sensację i tak się stało. Teraz czuję, że może być podobnie. Przepowiadam zacięty dwumecz i dogrywkę w rewanżu. Niech ten sympatyczny klubik ma swój wielki, europejski sezon. Przed rokiem wygrał Ligę Europy. - Liga Mistrzów to jednak inna skala wyzwania. Ale Emery i jego piłkarze sobie radzą, a napastnik Gerard Moreno zasługuje na tytuł gwiazdy tej edycji rozgrywek. Obok Karima Benzemy z Realu, Salaha z Liverpoolu, czy Kevina de Bruyne z Manchesteru City. Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Ta para która gra dziś, czyli Manchester City - Real Madryt jest bardziej wyrównana? - W teorii tak. Obydwa kluby są wielkie i bogate. O związkach Królewskich z Ligą Mistrzów świadczy 13 tytułów, które w niej zdobyli. Kiedy piłkarze Carlo Ancelottiego słyszą hymn Ligi Mistrzów wstępuje w nich diabeł. To co wyprawia Benzema jest po prostu niesamowite. Bez niego Realu dawno nie byłoby w rozgrywkach. Ale szybki Vinicius Junior do doskonałe uzupełnienie Francuza, który idzie po Złotą Piłkę jak po swoje. A para pomocników Modrić-Kroos to wciąż wielka klasa. Nikt inny nie ma aż tyle doświadczenia i sukcesów. Mimo wszystko mistrz Anglii jest faworytem, choć on akurat w Lidze Mistrzów gra zwykle poniżej możliwości. Guardiola ostatni raz wygrał rozgrywki 11 lat temu. Z Barceloną. Przed rokiem przegrał finał z Chelsea. - City mą chyba najmocniejszą ławkę, co w tak wyczerpującym sezonie może być kluczowe. Poza De Bruyne każdego można zastąpić w zespole. To ogromny atut dla Guardioli, czy Kloppa w Liverpoolu. Anglicy biją resztę Europy szeroką kadrą. Ja jednak kocham fantazję Hiszpanów. La Liga to jest radość, spektakl, tam ludzie chodzą na mecze, by się dobrze bawić. Wyszkoleniem technicznym piłkarzy nawet Premier League nie dorównuje Primera Division. Chyba pan przesadza. Nowe pokolenie angielskich graczy to są zawodnicy świetnie wyszkoleni. Anglia jest czwartym zespołem mundialu w Rosji i wicemistrzem Europy. Phil Foden z City, Mason Mount z Chelsea to zawodnicy finezyjni. - Z reprezentacją Polski grałem z Anglikami chyba z siedem razy. Paul Gascoigne, Chris Waddle, Gary Lineker to też byli gracze, którym piłka nie przeszkadzała. Nawet lepsi niż ci, którzy odnieśli sukces w Rosji i na Euro 2020. Jak już mówiłem: na potęgę Premier League pracują talenty z całej Europy. Trenerzy i piłkarze. Stąd bierze się jej siła. To globalny produkt, najlepiej sprzedawane rozgrywki sportowe. Ale romantykom piłki marzy się, żeby liga angielska i Liga Mistrzów to nie było jedno i to samo. Dlatego stawiam na finał angielsko-hiszpański. Liverpool i Manchester City walczą o tytuł w Anglii. Dla zagorzałych fanów z Wysp wynik tej rywalizacji jest nawet ważniejszy niż w Champions League. Na jaki finał Ligi Mistrzów stawia pan w tym roku? - Mówiłem o sentymencie do Villarrealu, ale nie chcę, by finał był bratobójczy. Wychodzi więc na to, że Villarreal - Manchester City. Tak wybrałbym sercem. Głową? Real Madryt - Liverpool, czyli powtórka z 2018 roku z Kijowa. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Żelazny Krzyż za wojnę z Sowietami. "Nazista" legendą Manchesteru City Szymon Marciniak poprowadzi półfinał Ligi Mistrzów Kluczowy piłkarz Realu nie zagra z City w Lidze Mistrzów?