W Sewilli spotkały się drużyny, które źle zaczęły ligowy sezon. Sevilla wygrała tylko jedno spotkanie z trzech. Lens zdobyło zaledwie 1 punkt. Zanotowało najgorszy start w historii swoich występów Ligue 1. Jak na kluby znajdujące się w kryzysie oba stworzyły świetne widowisko. Świetna centra Przemysława Frankowskiego Polak wrócił do pierwszego składu wicemistrzów Francji po dwumeczowej przerwie. W pierwszej połowie rozegrał bardzo przeciętne spotkanie - jak cała jego drużyna poza bramkarzem Brice Sambą. Miał trudne zadanie. Jak zwykle grał jako prawy wahadłowy. Jego głównym rywalem w pojedynkach jeden na jeden był Lucas Ocampos, największa oprócz Sergio Ramosa gwiazda Sevilli. W tym czasie reprezentant Polski miał tylko jeden pojedynek wygrany na siedem, 50-procentową skuteczność podań. Parę razy zaimponował jednak rajdami, a gdyby w 22. minucie spotkania po efektownym sprincie zdołał jeszcze celnie podać do Sepe Wahi, goście pewnie mieliby stuprocentową okazję. Po przerwie wychowanek Lechii Gdańsk długo znów się nie wyróżniał, ale dużo się napracował i w obronie i ataku. Z czasem był coraz bardziej aktywny. W 78. minucie idealnie podał na głowę stojącego na piątym metrze Morgana Guilavogouiego. To powinien być gol. Dmitrović jednak wybił piłkę na rzut rożny. Reprezentant Polski zagrał całe spotkanie. Wciąż cieszy się zaufaniem trenera Francka Haise. Dwie przepiękne bramki Mecz mógł się podobać. Tempo było szybkie. Akcji sporo. Padły ładne bramki. Pierwszą zdobył Ocampos. Argentyńczyk przelobował Sambę po podaniu z rzutu rożnego Ivana Rakiticia. Mimo wyraźnej przewagi, wręcz dominacji Lens zdołało wkrótce wyrównać. W 22. minucie Ramos sfaulował tuż przed polem karnym Wahi. Rzut wolny z 16 metrów wykonywał Angelo Fulgini. Uderzył mocno i celnie. Piłka jednak otarła się o rękę Marko Dmitrovicia i wpadła do siatki. Sevilla miała jeszcze w pierwszej połowie dużo okazji na drugiego gola. Ocampos, Erik Lamela, Youssef En-Nesyri testowali bramkarza Lens, który za każdym razem zachowywał czujność. Był najlepszym graczem gości w pierwszej fazie meczu. Niezwykła historia Unionu. Z 2. ligi na Santiago Bernabeu Atak za atakiem, ale na końcu remis Tuż po przerwie dużo bardziej aktywni pod bramką rywali byli wicemistrzowie Francji. Wielkie zagrożenie stwarzał szczególnie kupiony w sierpniu za 35 milionów euro z Montpellier Wahi. Miał jednak naprzeciw siebie Ramosa. Hiszpański obrońca w 58. minucie, powstrzymując przed oddaniem strzału 20-letniego Francuza, pokazał, że jest wciąż w dobrej formie. Sevilla przebudziła się krótkim kryzysie. Od 60. minuty mocno przycisnęła. Ponownie znakomicie spisywał się bramkarz Lens. Bronił nawet strzały odbite po rykoszecie jak ten Lukebakio. Francuzi jednak wciąż byli groźni. Nie zamierzali zadowolić się remisem. Była wspomniana akcja po centrze Frankowskiego, a potem jeszcze jeden strzał głową Sotoki, który zatrzymał świetną paradą serbski bramkarzy gospodarzy. Do końca jedni i drudzy grali o zwycięstwo, atakowali. Mecz zakończył się jednak remisem. Zasłużonym. Olgierd Kwiatkowski FC Sevilla - RC Lens 1-1 (1-1) Bramki: Ocampos (9.) - Fulgini (22.)