Do pierwszej szeroko dyskutowanej sytuacji doszło już w 29. minucie, gdy Ronald Araujo otrzymał czerwoną kartkę. Sędzia Istvan Kovacs nie miał wątpliwości, że Urugwajczyk faulując Bradleya Barcola, przerwał tym samym realną szansę na zdobycie bramki (tzw. DOGSO), co obligatoryjnie skutkuje wykluczeniem. Patrząc na powtórki widać jasno, że piłkarz PSG wygrał pozycję, miał opanowaną piłkę, a przed sobą już tylko bramkarza. Araujo za wszelką cenę próbował wytrącić z równowagi rozpędzonego rywala, najpierw próbując go złapać za bark, a następnie pchając. Pewne jest zatem to, że nieprzepisowo "pracował" ręką, co wykorzystał Barcola, upadając na murawę. Z punktu widzenia sędziego była to łatwa decyzja do podjęcia - zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że niewiele potrzeba, aby wytrącić z równowagi rozpędzonego zawodnika. Wątpliwości w tej sytuacji budzi jedynie fakt, czy do przewinienia doszło jeszcze przed polem karnym, czy już w obrębie "szesnastki". Wydaje się, że zdarzenie miało miejsce minimalnie przed linią, choć z pewnością ile osób, tyle opinii. Faktem w tej sytuacji jest to, że gdyby do zdarzenia doszło jednak w polu karnym, to arbiter i tak byłby zmuszony wykluczyć Araujo z gry, gdyż Urugwajczyk nie walczył o piłkę, a jedynie próbował nieprzepisowo zatrzymać rywala. W takich sytuacjach przepisy gry nakazują stosowanie tzw. podwójnego karania. Wielkie kontrowersje w meczu FC Barcelona - PSG. Drużyna Lewandowskiego skrzywdzona? W 59. minucie, gdy FC Barcelona przegrywała 1:2, sędzia Kovacs podyktował rzut karny dla PSG. Gospodarze nie mogli pogodzić się z decyzją arbitra, choć patrząc na powtórki, trudno zrozumieć jakiekolwiek wątpliwości. Ousmane Dembélé po prostu wygrał pozycję i pierwszy zagrał futbolówkę, a spóźniony Joao Cancelo wykonał wślizg, którym dosłownie "skasował" przeciwnika. Sytuacja była jasna i klarowna, dlatego po chwili do wykonania rzutu karnego podszedł Kylian Mbappe, który wyprowadził paryżan na prowadzenie 3-1. Sędzia w ogniu krytyki. Czy FC Barcelona powinna wykonywać rzut karny? Do największej kontrowersji w meczu FC Barcelona - Paris Saint-Germain doszło w 64. minucie, gdy w polu karnym paryżan upadł İlkay Gündogan. Sędzia Kovacs uznał, że Niemiec symulował i ukarał go żółtą kartką. Decyzja arbitra budzi spore wątpliwości, zwłaszcza, że sędziowie siedzący przed monitorami VAR, potwierdzili słuszność jego decyzji. Zdaniem wielu osób, Gündogan był faulowany, a FC Barcelonie należał się rzut karny, który byłby doskonałą okazją na kontaktową bramkę, która doprowadziłaby do remisu w dwumeczu, lecz co na to przepisy gry? Analiza tego zdarzenia jest dość złożona. Przede wszystkim należy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zawodnik FC Barcelony upadł na murawę? Z pewnością wpływ na to miał fakt, że doszło do kontaktu z nogami Vitinha, który znajdował się tuż za nim. Stąd z pewnością możemy stwierdzić, że nie doszło do wyolbrzymienia skutku, a Gündogan nie dodał nic od siebie, aby wywalczyć "jedenastkę". W tym miejscu możemy stwierdzić, że zawodnik Barcelony wygrał pozycję, był pierwszy przy piłce i w teorii arbiter miał podstawy, aby odgwizdać rzut karny. Jednak z drugiej strony, UEFA coraz częściej zwraca uwagę arbitrom na to, aby zrozumieli daną sytuację (ang. football understanding) i to, dlaczego do niej doszło. W analizowanym starciu widać, że Gündogan tak naprawdę w ostatniej chwili wskakuje przed przeciwnika, który postanawia odpuścić dalszą walkę i po prostu zwalnia, aby nie doszło do kontaktu. Tym samym uznać możemy, że to Gündogan doprowadził do kontaktu z rywalem. Ważne jest także to, że Vitinha po prostu biegł i nie widać, aby wykonał jakiś ruch w celu nieprzepisowego zatrzymania przeciwnika. Sędzia spotkania właśnie tak ocenił tę sytuację, dlatego ukarał żółtą kartką Niemca, pokazując że chciał wymusić rzut karny. Władze UEFA oczekują, aby rzuty karne były klarowne i nie budziły wątpliwości. Właśnie dlatego, arbitrzy VAR nie zdecydowali się na interwencję, co śmiem sądzić, będzie pozytywnie rozpatrzone przez sędziowskie władze. Decyzja z pewnością jest trudna do zrozumienia, gdyż doszło do drobnego kontaktu, który miał wpływ na poruszanie się zawodnika. Zgodnie z ideą VAR może interweniować w czarno-białych sytuacjach, a ta z pewnością taka nie jest. Jednak, gdyby sędzia z boiska odgwizdał przewinienie, to VAR prawdopodobnie także podtrzymałby decyzję boiskową.