Niemal dokładnie 25 lat temu RC Lens zadebiutowało w Lidze Mistrzów, grając właśnie z Arsenalem. Zremisowało 1-1 po golu Tony Vairelles’a w doliczonym czasie gry. 20 lat temu wicemistrzowie Francji po raz ostatni grali w tych najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach. To drużyna, która wraca na salony i zbiera doświadczenie, a mimo to zaskakuje. W pierwszym meczu grupowym tej edycji LM Lens wyszarpało remis z FC Sevilla, teraz odebrało punkty drużynie z pięciokrotnie większym budżetem i w tym sezonie niepokonanej. Zaciekły bój w stolicy Andaluzji. Szczególny wieczór dla reprezentanta Polski Odważne Lens i zaskoczony (przez chwilę) Arsenal Piłkarze klubu z północy Francji ruszyli do ataków od pierwszych minut. Byli bardzo odważni, a wśród nich Przemysław Frankowski śmiało biegający po prawej stronie boiska. Ale za tę trochę naiwną odwagę Lens zostało szybko ukarane. Goście bezwzględnie wykorzystali prosty błąd Adriena Thomassona. Piłkę przejął Gabriel Jesus, który wbiegł jeszcze w pole karne i precyzyjnym strzałem pokonał Brice Sambę. Arsenal przejął inicjatywę. Miał znaczną przewagę w posiadaniu piłki. W 20. minucie świetną okazję dla londyńczyków miał Kai Havertz. Uderzył piłkę z woleja, ale bramkarz Lens instynktownie odbił ją lewą ręką. To był świetny strzał i jeszcze lepsza interwencja. Piłkarze Lens otrząsnęli się z chwilowego letargu. Nie przejęli się niekorzystnym wynikiem. Znów aktywny był Frankowski. Jego kolejnego w meczu dośrodkowania z 23. minuty nie wykorzystał Thomasson. Ale chwilę później 29-letni francuski napastnik zrehabilitował się za wcześniejszy błąd, który dał bramkę rywalom. Tym razem pomylił się bramkarz Arsenalu. Źle wybił piłkę. Przejął ją Deiver Machado. Podał do Elye Wahiego, który ekwilibristycznie zgrał do Thomassona. Świetnym technicznym strzałem pokonał zaskoczonego Davida Rayę. Mecz toczył się nadal w szybkim tempie, ale do końca pierwszej połowy bez spektakularnych okazji i bramek. Kapitalna asysta Przemysława Frankowskiego Druga połowa stała na jeszcze wyższym poziomie. Obie drużyny grały w szybkim tempie. Arsenal był bardziej wyrachowany, Lens - spontaniczne, atakowało z animuszem, ale zapominając czasami o defensywie. To goście mogli jednak objąć prowadzenie już tuż po przerwie. Leandro Trossard z bliska strzelił jednak w Sambę. Francuski bramkarz nie dał się zaskoczyć mimo, że piłka odbijała się jak na stole bilardowym. Po kilku kolejnych mniej widowiskowych akcjach przed szansą na gola stanęli gospodarze. Abdul Samed z 10 metrów strzelił tuż obok słupka. Bohaterem meczu stawał się powoli bramkarz Lens. W 66. minucie stanął na drodze Takehiro Tomiyasu. Japończyk strzelił niepilnowany z siedmiu metrów. Samba odbił piłkę nogą. To była interwencja meczu. Po chwili wicemistrzowie Francji prowadzili. I to - po części - dzięki Frankowskiemu. Polak idealnie podał nabiegającemu na piłkę Sepe Elye Wahiemu, który nie pomylił się i pokonał pewnym strzałem hiszpańskiego bramkarza Arsenalu. Sensacja wisiała w powietrzu. I nic się nie zmieniło, choć do ostatnich minut było gorąco, a kolejną świetną interwencją popisał się Samba. Bramkarz Lens był najlepszym zawodnikiem meczu, choć i Frankowski zasłużył na wysokie oceny. Arsenal doznał pierwszej porażki w tym sezonie, a Lens wyszło na prowadzenie w grupie B Ligi Mistrzów. To duża niespodzianka. Olgierd Kwiatkowski RC Lens - Arsenal Londyn 2-1 (1-1) Bramki: Thomasson (25.), Wahi (69.) - G. Jesus (14.).