Mimo sporych nadziei rozbudzonych przez doskonałą dyspozycję Napoli zarówno w Serie A, jak i europejskich pucharach, ostatecznie ich przygoda z tegoroczną Ligą Mistrzów zakończyła się na etapie ćwierćfinału. Podopieczni Luciano Spallettiego najpierw przegrali 0:1 z AC Milan na San Siro, a wczoraj przed własną publicznością nie zdołali odrobić strat i po remisie 1:1 pożegnali się z rozgrywkami. W meczu prowadzonym przez polskiego arbitra Szymona Marciniaka nie obyło się bez kontrowersji. 42-latek miał sporo pracy i podyktował dwie "jedenastki", po jednej dla każdego zespołu, jednak największą burzę wywołała sytuacja, w której nie zdecydował się na odgwizdanie przewinienia. W 36. minucie, przy stanie 0:0 Hirving Lozano padł w polu karnym po wślizgu wykonanym przez Rafaela Leao. Marciniak nie zdecydował się jednak na podyktowanie rzutu karnego, sugerując, że Portugalczyk trafił w piłkę. Tę decyzję podtrzymali następnie sędziowie w wozie VAR. Neapolitański dziennikarz wini sędziów za odpadnięcie Napoli Sytuacja ta odbiła się szerokim echem we Włoszech, co oczywiste zwłaszcza wśród sympatyków ekipy spod Wezuwiusza. Tamtejsze media w większości nie pozostawiły na Polaku suchej nitki, pisząc o "wielkim i poważnym błędzie". W mediach społecznościowych z Płocczanina postanowił zakpić także jeden z dziennikarzy blisko związanych z Napoli - Carlo Alvino, który za opadnięcie swojego zespołu wini przede wszystkim sędziów. Wymienił on bowiem 42-latka w gronie największych bohaterów Milanu wraz z bramkarzem Mikeem Maignanem i... arbitrem pierwszego spotkania, Rumunem Istvánem Kovácsem. "W tak wyrównanych starciach, mistrzowie robią różnicę, Milan mógł na nich liczyć w obu spotkaniach! Maignan, Kovacvs i Marciniak zrobili to" - napisał prześmiewczo.