Podobno w głębi duszy Jose Mourinho nie uważa Barcy za drużynę wyjątkową. Według Portugalczyka, wielkość Katalończyków to w dużym stopniu wymysł mediów, to dziennikarze wykreowali zespół Pepa Guardioli i wynieśli go na piedestał. Tak twierdzi dziennik "El Pais", opisujący batalię trenera Realu o władzę w klubie, który w ostatnich 8 latach pozbył się 10 szkoleniowców. Ten jedenasty to "The Special One", przez cały sezon walczący nie tylko z rywalem z Katalonii, ale także z wrogami wewnętrznymi, chcącymi ograniczyć jego wpływ na prezesa Florentino Pereza. Porażka wrogów Mourinho Zwycięstwo Realu nad Barceloną w finale Pucharu Króla było ich wielką porażką i zarazem osobistym triumfem Mourinho, który udowodnił, że tylko on zna metodę na przerwanie hegemonii Katalończyków. Po pięciu porażkach i remisie nadeszło w końcu długo oczekiwane zwycięstwo 1-0, a Florentino Perez dostał pierwsze trofeum od 2003 roku. Mourinho to trener dążący do władzy absolutnej nad drużyną: tak było w Porto, tak samo w Chelsea i Interze, gdzie wymusił na właścicielach, by nie mieszali mu się w transfery, taktykę i sprawy szkoleniowe. W Realu nie mogło być jednak tak samo, Perez od zawsze podejmował decyzje o zakupach piłkarzy, a bezpośrednim zwierzchnikiem trenera został nawet nie on, ale dyrektor klubu Jorge Valdano. Valdano, którego Mourinho nie znosił. Do pierwszych konfliktów doszło bardzo szybko. Mourinho poprosił Real o transfer napastnika, prośbę odrzucono. Próbował wymóc przedłużenie kontraktu dla Pepe, Perez także się nie zgodził. W dodatku we władzach Realu coraz głośniejsza była dyskusja, że pod wodzą nowego trenera drużyna gra brzydko, a jego prowokatorskie zachowania szargają dobre imię klubu dżentelmenów. "Sram na wasze dżentelmeństwo" Według relacji "El Pais", kryzys nadszedł w grudniu, po porażce 0-5 na Camp Nou. Mourinho przyszedł na trening i powiedział do piłkarzy: "Mówicie, że to jest klub dżentelmenów. A ja wam mówię, że to jest gówno nie klub. Sram na wasze 'dżentelmeństwo', a teraz możecie iść i powtórzyć to swojemu prezesowi". Na temat swoich relacji z Valdano dodał: "On albo ja. Zależy od was. Jeśli będziecie grali dobrze, zdobędziecie trofea, to ja zostanę, a on wyleci. Jeśli będziecie grali źle, odejdę ja. Od dziś będę się przypatrywał uważnie, kto z was jest moim sprzymierzeńcem". Na tradycyjnym opłatku w klubie powiedział ponoć Perezowi. "Mówiłeś, że Mourinho to dla twojego klubu wymarzony trener, ale sam nie jesteś wymarzonym prezesem dla twojego trenera". Według "El Pais" w grudniu Perez zastanawiał się nad zmianą szkoleniowca. Mimo ogromnych kosztów, jakie poniósł (pensja dla Mou to 11 mln za sezon, a przecież musiał zapłacić Interowi odszkodowanie za zerwany kontrakt Portugalczyka). Powstrzymały go dwie rzeczy. Mourinho zaakceptowali kibice z Santiago Bernabeu, ale przede wszystkim zwolnienie Portugalczyka potwierdzałoby szaleńczą politykę klubu w ostatnich 8 latach. Usuwając "Mou", Perez kompromitowałby klub i siebie. Odłożył decyzję do czerwca, uzależniając ją od wyników drużyny. Pozostawił "Mou" wolną rękę, sprowadził mu napastnika (Adebayor), przedłużył kontrakt z Pepe. 16 kwietnia, po remisie z Barcą w meczu ligowym 1-1, sytuacja Mourinho wcale nie była jednak dobra. Podział punktów znaczył dla "Królewskich" tyle co oddanie szans na mistrzostwo kraju. Być może nieprzypadkowo wystąpił wtedy honorowy prezes klubu Alfredo di Stefano z oficjalnym stwierdzeniem, że drużyna Mourinho nie ma osobowości. Porażka w finale Pucharu Króla, a potem w półfinale Champions League byłaby wyrokiem na Portugalczyka. Ale Real Puchar Króla zdobył. I nagle pozycja trenera w klubie całkowicie się odmieniła. Wiadomo już, że Portugalczyk zostanie w Madrycie na kolejny sezon, jeśli tylko zechce. Piłkarze Realu uwierzyli w Portugalczyka Wciąż musi jednak potwierdzać swoje racje. Dlatego zbliżająca się batalia o finał Ligi Mistrzów jest dla niego tak ważna. Żeby nikt z jego przeciwników w Madrycie nie powiedział, że triumf w Pucharze był szczęśliwym przypadkiem, a Barca tak jak była przed jego przyjściem, tak jest zdecydowanie lepsza. Ta osobliwa wojna w królewskim klubie wciąż się jeszcze nie skończyła. Mourinho ma tylko więcej zwolenników. Szczególnie wśród piłkarzy, którzy po pokonaniu Barcy ostatecznie uwierzyli w geniusz Portugalczyka. Czy to wystarczy do kolejnego zwycięstwa nad Katalończykami i wyjazdu na finał na Wembley? Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego Zobacz zestaw par półfinałowych Ligi Mistrzów