Na przełomie października i listopada Sporting CP stał się jednym z najpopularniejszych klubów w europejskim futbolu. Coraz głośniej robi się o możliwym transferze z udziałem bramkostrzelnego Vktora Gyokeresa. Ponadto barwy klubowe lada dzień zmieni autor ostatnich wielkich sukcesów stołecznej ekipy, a więc Ruben Amorim. Portugalczyk do Manchesteru United odchodzi w chwale. Mistrzostwa kraju nie zdobywa się w końcu przypadkowo. Szkoleniowiec z Półwyspu Iberyjskiego miał iście wyjątkowe pożegnanie przed własną publicznością. Na Estadio Jose Alvalade zawitał jeden z głównych faworytów do triumfu w Champions League, niepokonany Manchester City. Anglicy udali się w delegację z jasnym celem - zdobyciem trzech punktów i umocnieniem się w górnych rejonach tabeli. Dla "Obywateli" potyczka zaczęła się wyśmienicie. Przyjezdni objęli prowadzenie już w czwartej minucie za sprawą Phila Fodena. Kibice w sektorze gości mieli nadzieję na kolejne ciosy, a co za tym idzie spokojne zwycięstwo. Gospodarze nie zamierzali jednak rozstawiać czerwonego dywanu i sami ruszyli do ataku. Jeszcze przed przerwą tłum w biało-zielonych barwach oszalał z radości, gdy Edersona pokonał Viktor Gyokeres. Z 0:1 na 4:1. Wielki powrót Sportingu. Mistrzowie Portugalii wiceliderami Champions League Obecnym mistrzom Portugalii wciąż było mało. Prawdziwy popis dali oni na początku drugiej części gry. W przeciągu kilkadziesiąt sekund trafienia zanotowali Maximiliano Araujo oraz wspomniany wcześniej Viktor Gyokeres. Podopieczni Pepa Guardioli stali jak zamurowali. Kompletnie nie spodziewali się takiego zwrotu akcji. Jeszcze bardziej podłamała ich sytuacja z 69 minuty. Rzut karny, który miał dać kontaktową bramkę, zmarnował Erling Haaland. Później "jedenastkę" otrzymali miejscowi. Do piłki podszedł szwedzki bohater kibiców i w pewnym stylu zanotował hat-tricka, ustalając wynik potyczki na 4:1. W głównej mierze dzięki przebojowemu 26-latkowi to Sporting CP okazał się górą w starciu niepokonanych ekip. Nagroda? Drugie miejsce w tabeli i autostrada do 1/8 finału Champions League. Dla sympatyków "Lwów" to będzie długi wieczór.