<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/lm-paris-saint-germain-fc-barcelona,3736">Zapraszamy do śledzenia internetowej relacji LIVE</a> "Wiem, że dotarły, ale wciąż mi ich nie dostarczono" - żartuje Carlo Ancelotti na temat materiałów wideo wysłanych do Paris Saint Germain przez Jose Mourinho. Plotka opublikowana przez francuski dziennik L’Equipe trafiła na podatny grunt, część fanów Barcelony święcie wierzy, że trener Realu nie je, nie śpi tylko przez 24 godziny na dobę duma, jak zaszkodzić ich ulubionemu klubowi. Po raz pierwszy o pomocy Mourinho dla rywali Katalończyków szeptano przed finałem Champions League w 2011 roku, gdy Portugalczyk miał intelektualnie wesprzeć w wysiłkach Aleksa Fergusona. Pół roku temu "Mou" doradzał jak zatrzymać Messiego i resztę trenerowi Benfiki. Oba te mecze zakończyły się gładkimi zwycięstwami Barcelony. Trener PSG będzie musiał odkryć sposób na Katalończyków sam. Nie wydaje się to szczególnie skomplikowane, na europejskim szczycie trudno znaleźć zespół o bardziej wyraziście zdefiniowanym stylu. Stoper lidera Ligue 1 Thiago Silva wie doskonale, że kluczem będzie szybki atak i stałe fragmenty gry. Wszyscy znają słabe strony Barcy, ale tylko wybrańcom udaje się je wykorzystać. "Skoro Celtic i Milan zdołały pokonać Katalończyków w tej edycji Ligi Mistrzów, taki zespół jak PSG ma na to jeszcze większe szanse" - mówi Arsene Wenger, trener Arsenalu, ostatniej angielskiej drużyny, która pożegnała rozgrywki. Wenger stał przed takim wyzwaniem jak Ancelotti kilkakrotnie, udało mu się nawet pokonać Barcę, ale nigdy wyeliminować jej z Champions League. David Villa uspokaja fanów Barcelony. Twierdzi, że drużyna dużo się nauczyła po porażce na San Siro w poprzedniej rundzie i tych samych błędów już nie popełni. Ile razy można stawać pod ścianą? Katalończycy zagrają dziś bez Pedro (ukarany za kartki i kontuzjowany), ale do gry wracają Xavi i Jordi Alba. Bez tego pierwszego zespół traci wiele ze swoich atutów, ani Cesc Fabregas, ani Thiago Alcantara nie zbliżają się nawet do jego poziomu. W PSG nie wystąpi były gracz Barcelony Thiago Motta, za to dzięki skróceniu kary przez UEFA Zlatan Ibrahimović dostanie szansę rywalizacji z byłymi kolegami. <a href="http://nazywo.interia.pl/" target="_blank">Liga Mistrzów na żywo w INTERIA.PL - dowiedz się więcej!</a> Z Barcelony wyjeżdżał upokorzony. Pep Guardiola to jedyny trener, który ośmielił się zakwestionować jego geniusz. Dziś Zlatan o zemście już nie mówi. Wypowiada się bardzo grzecznie, nazywając Barcę najlepszym zespołem na świecie. Trzy lata temu żądał, by Guardiola stawiał go na równi z Messim, teraz ogłasza, że "Złota Piłka" przyznawana przez FIFA i France Football powinna nosić na stałe imię Argentyńczyka. Messiego wychwalają w Paryżu wszyscy, Lucas Moura nazywa go geniuszem. Wiadomo jednak, że ten wersal skończy się wraz z pierwszym gwizdkiem Wolfganga Starka. Argentyńczyk jest na to gotowy, niedawno w Boliwii prezydent Evo Morales podarował najlepszemu graczowi na świecie ozdobne ponczo. Na boisku rodacy Moralesa nie mieli dla niego litości. Prasa katalońska żartuje, że legendarny Łuk Triumfalny zaczyna pełnić całkiem współczesną rolę. Sławi Victora Valdesa, bohatera paryskiego finału Champions League w 2006 roku, a także gracza nr 1 niedawnego starcia Francuzów z Hiszpanami (0-1) w eliminacjach mundialu w Brazylii. Dziś Valdes ma postawić stopę na paryskiej ziemi po raz trzeci, pozostawiając trwały ślad w sercach fanów PSG. Barca może mieć dziś całkiem nowy atak. Wobec katastrofalnej formy Aleksisa Sancheza, Tito Vilanova postawi pewnie na Cristiana Tello, najszybszego gracza w zespole (alternatywą jest Fabregas). Po rewanżu z Milanem David Villa odzyskał swoją pozycję u boku Messiego. Faworytem jest Barcelona. O PSG wiadomo, że ma wielkie indywidualności, którym udaje się tworzyć zespół tylko od czasu do czasu. Tak jak w pierwszym meczu 1/8 finału z Valencią na Estadio Mestalla, kiedy szybkość Ezequiela Lavezziego i Lucasa Moury okazała się rozstrzygająca. Czy zapamiętali w ataku Katalończycy zostawią im dziś dość miejsca do gry? Czy ich wyskoki pressing będzie działał? Na pewno Ibra i inni gracze PSG dostaną swoje szanse, obrona Barcy wciąż ma kłopoty, gospodarze muszą odważyć się to wykorzystać. Hiszpański dziennik "El Pais" obliczył, że w ostatnim czasie szejkowie wpompowali w futbol miliard euro. Licząc tylko kwoty transferowe. Najwięcej Mansour bin Zayed z Abu Dabi (670 mln), którego Manchester City w Lidze Mistrzów zawiodło drugi rok z rzędu. Właściciel PSG Hamad Bin Jassem Bin Jabr Al Thani z Kataru wydał na razie na nowych graczy 260 mln, więc niby wciąż może czekać na sukces. Tyle, że inny przybysz z Kataru Abdullah Al Thani doprowadził Malagę do ćwierćfinału Champions League kosztem marnych 90 mln euro. W dodatku ostatnio notorycznie nie płaci piłkarzom. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-1-4-finalu,cid,636,rid,1458,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, strzelców bramek i terminarz Ligi Mistrzów</a> Oczywiście petrodolary płyną też do Arsenalu, Milanu, Hamburga, Pireusu, a także Realu i Barcelony sponsorowanej przez Catar Foundation. Według Deloitte już tylko sześć klubów na świecie: Real, Barcelona, MU, Bayern, Arsenal i Chelsea mają większe od City możliwości generowania gotówki. A więc nie trzeba wspominać o mundialu w 2022 roku, by dostrzec, że szejkom udaje się wpływać na cały światowy futbol. Dziś jest okazja odnieść spektakularny sukces na boisku. Po Londynie, Paryż chciałby być kolejną wielką stolicą wyleczoną z kompleksu Ligi Mistrzów. Mija właśnie 20 lat od chwili, gdy jedyny francuski klub (Marsylia) zdobył Puchar Europy, trofeum wymyślone przez Francuzów. Tym, którzy nie wierzą, że aspiracje PSG sięgają aż tak wysoko polecam słowa Thiago Silvy: "Mam nadzieję, że na wygranie Champions League nie będziemy czekali tak długo jak Chelsea". Rosjanin Roman Abramowicz płacił dziesiątki milionów i przegrywał 9 lat. Aż wreszcie się udało 10 miesięcy temu. Autor: Dariusz Wołowski <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2638516" target="_blank">Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Wołowskiego</a>