Bayern potrafił zwyciężyć w sześciu poprzednich spotkaniach z "Dumą Katalonii", która poprzednio ostatni raz pokonała go w 2015 roku. W rym czasie zespół z Monachium potrafił wygrać np. 8-2 jak w ćwierćfinale covidowej edycji, kiedy jego trenerem był Hansi Flick, obecnie szkoleniowiec Barcelony. Wtedy dla Bawarczyków grał także Robert Lewandowski, który, już po przyjściu do stolicy Katalonii. Mierzył się z byłym klubem dwa lata temu i oczywiście dwukrotnie przegrał. FC Barcelona - Bayern. Robert Lewandowski z golem przeciwko byłemu klubowi W środę jednak wszystko zaczęło się wspaniale dla gospodarzy, bowiem już w pierwszej minucie prowadzenie dał im Raphinha. Co prawda potem wyrównał Harry Kane, ale jeszcze przed przerwą "Duma Katalonii" strzeliła dwa gole. Jednego z nich za sprawą polskiego napastnika, który zdobył już 97. bramkę w Lidze Mistrzów, gdzie jest gorszy tylko od Portugalczyka Cristiano Ronaldo (140) i Argentyńczyka Lionela Messiego (129), a także 15. w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. To najlepszy wynik w Europie. Potem podopieczni Flicka dołożyli jeszcze jedno trafienie, w końcu przerywając swoją serię porażek z Bayernem. Nic dziwnego, że w obozie pokonanych zrobiło się nerwowo, tym bardziej że to była już druga przegrana w Lidze Mistrzów. Najmocniej zareagował dyrektor sportowy klubu, który był mocno wkurzony na jednego z dziennikarzy. "Zdobądź licencję trenerską, a wtedy będziesz mógł zrobić to lepiej! To takie banalne zrzucać winę na obronę, kiedy tracimy bramki" - mówił Max Eberl. Tak swoich piłkarzy tłumaczył natomiast Vincent Kompany. FC Barcelona - Bayern. Komapny: Zespół dał z siebie 100 procent - Cały zespół dał z siebie 100 procent. Nie chodzi więc o poniesiony wysiłek, ale tym razem 100 procent nie wystarczyło - powiedział trener Bayernu. - W pierwszej połowie wydawało się, że możemy przechylić szalę na naszą korzyć, że spotkanie może się dla nas odwrócić. W kluczowych momentach byliśmy jednak gorsi i dlatego wynik jest dla nas tak niekorzystny - przyznał Belg. Bohaterem w ekipie Barcelony został wspomniany Raphinha, który zanotował hat-tricka. - Myślę, że dla fanów była to zemsta - stwierdził Brazylijczyk, nawiązując do serii porażek "Dumy Katalonii" z tym rywalem. - Jako kibic też cierpiałem przez te mecze - dodał. Nastąpiło jednak nowe otwarcie, a Barcelona, pod wodzą Flicka, kontynuuje świetny start w sezonie 2024/25.