Real Madryt nie przyzwyczaił kibiców do wysokich klęsk w pucharach. To raczej on nokautował przeciwników w takich rozmiarach jako najlepsza drużyna europejskich rozgrywek w całej ich historii. Chociażby w tym sezonie Królewscy wygrali 5:2 z Liverpool FC czy 5:1 z Celtikiem Glasgow. W poprzedniej edycji rozbili 5:0 Szachtar Donieck, wcześniej 6:0 Galatasaray Stambuł czy nawet 8:0 Malmö FF. Nawet jednak w starciach z jedynie europejską elitą madrycki zespół uzyskiwał wyniki imponujące, że do wspomnianego 5:2 z Liverpoolem w tym sezonie dodamy 3:0 z Juventusem Turyn, 3:0 z AS Roma czy 3:0 z Atletico Madryt tylko w ostatnich sześciu latach. Real Madryt zbliżył się do niechlubnego rekordu Klęska 0:4 z Manchesterem City przebiła grupowe wpadki Realu Madryt z lat 2018-2019, gdy przegrywał on 0:3 z Paris St. Germain czy nawet u siebie z CSKA Moskwa. To najwyższa porażka od 0:4 z Liverpool FC w fazie play-off w 2009 roku, gdy Hiszpanów wyeliminował wówczas Liverpool FC. Co więcej, wynik ten zbliżył się niepokojąco blisko do największej klęski pucharowej Realu Madryt, jaką było pamiętne 0:5 z wielkim AC Milan w półfinale Pucharu Europy w 1989 roku. AC Milan rozpoczął wtedy swe rządy w Europie. Pytanie, czy teraz rozpocznie je Manchester City... Warto wspomnieć, że Real Madryt ma na koncie jeszcze jedną, zaskakująca klęskę 0:5, o której mało kto pamięta. To porażka z niemieckim zespołem 1.Fc Kaiserslautern w ćwierćfinale Pucharu UEFA w 1982 roku. Z kolei w 1985 roku aż 5:1 rozbiła Hiszpanów wielka wtedy Benfica Lizbona z Eusebio w składzie. Real Madryt stracił szansę na najważniejsze trofea sezonu - nie będzie mistrzem Hiszpanii, nie wygra Ligi Mistrzów. Został mu Puchar Króla po zwycięstwie w finale z Osasuną Pampeluna, ze świadomością że w półfinale rozbił FC Barcelona 4:0.