Girona to rewelacja poprzedniego sezonu La Liga. Długo utrzymywała się w batalii o tytuł mistrzowski, ostatecznie skończyła rozgrywki na trzecim miejscu. To oznaczało prawo gry w zasadniczej fazie Ligi Mistrzów. Dla katalońskiej ekipy to debiut w elitarnych rozgrywkach. Premiera wypadła na trudnym terenie - Parc des Princes w Paryżu. Wydawało się, że starcie z PSG zakończy się bezbramkowym remisem. Mecz zakończył się jednak zwycięstwem gospodarzy 1:0. Tuż przed końcowym gwizdkiem po zagraniu z bocznego sektora Nuno Mendesa niefortunną interwencją popisał się stojący w bramce Paulo Gazzaniga. W zasadzie wepchnął piłkę do siatki. I to jemu zaliczono trafienie samobójcze. Błysk reprezentanta Polski w Lidze Mistrzów. Anglicy zachwyceni, świetne wieści dla Probierza Girona w Lidze Mistrzów strzela gdzie popadnie. Niechlubny rekord wyrównany Niepowodzenie ze stolicy Francji piłkarze Girony mieli sobie powetować w drugiej kolejce. Na własnym obiekcie podejmowali Feyenoord Rotterdam. Tym razem jednak pokonali swojego bramkarza dwukrotnie i przegrali spotkanie 2:3! W roli "sabotażystów" wystąpili Yangel Herrera (przed przerwą) i Ladislav Krejczi. Ten drugi wpisał się na listę strzelców kilkanaście minut przed końcem spotkania, przy stanie 2:2. Tym sposobem kataloński zespół ma na koncie zero punktów, choć równie dobrze mógł mieć co najmniej cztery. Co ciekawe, Girona wyrównała w te sposób niechlubny rekord Fenerbahce Stambuł sprzed 16 lat. W sezonie 2007/08 turecka drużyna też strzeliła trzy samobójcze gole w jednej edycji Ligi Mistrzów. Wybrańcy Michela są na dobrej drodze, by to "osiągnięcie" poprawić. Kolejne wyzwanie w Champions League czeka ich 22 października. Tego dnia zmierzą się u siebie ze Slovanem Bratysława.