Przed rozpoczęciem meczu sytuacja była skrajnie inna w przypadku Liverpoolu i Milanu. "The Reds" wygrali pięć poprzednich meczów w Lidze Mistrzów i z 15 punktami na koncie byli pewni nie tylko awansu do fazy pucharowej, ale i pierwszego miejsca w grupie. Mediolańczycy mieli tymczasem zaledwie cztery oczka - tyle samo, co Atletico Madryt i o jedno mniej od FC Porto. Wszystkie trzy ekipy miały więc prawo marzyć o awansie do fazy pucharowej. Przede wszystkim musiały jednak wygrać swoje mecze. Liga Mistrzów. Milan - Liverpool Liverpool przystąpił do spotkania z Milanem w nieco eksperymentalnym składzie. Od pierwszej minuty zagrali między innymi Tyler Morton, Konstantinos Tsimikas, Takumi Minamino czy Divock Origi. Z drugiej strony Klopp nie dał odpocząć swoim afrykańskim gwiazdorom - Sadio Mane i Mohamedowi Salahowi. Gospodarze wyszli natomiast - co zrozumiałe - w galowym zestawieniu. To właśnie zespół Piolego jako pierwszy stworzył sobie sytuację strzelecką. W 8. minucie po centrze z rzutu wolnego głową uderzał Junior Messias. Z jego próbą poradził sobie Alisson Becker. W 29. minucie Milan znów zaatakował - i znów po stałym fragmencie gry. Tym razem był to jednak rzut rożny. Dośrodkowana spod chorągiewki piłka trafiła najpierw do Romagnolego, który oddał ją Fikayo Tomori’emu. Anglik uderzył bez zastanowienia i dał swojej drużynie prowadzenie. Mediolańczycy nie nacieszyli się nim jednak długo. W 36. minucie Alex Oxlade Chamberlain oddał silny strzał, który odbił Mike Maignan. Piłka nie opuściła boiska - trafiła wprost pod nogi Salaha, który w ułamku sekundy zorientował się w sytuacji i posłał ją do siatki. Na przerwę obie drużyny schodziły więc przy wyniku 1-1. Liga Mistrzów. Liverpool odwrócił wynik Od początku drugiej połowy inicjatywę przejęli goście z Anglii. Chwilę po wznowieniu gry szczęścia próbował Minamino, ale Japończykowi zabrakło nieco precyzji. Nie zabrakło jej za to w 55. minucie Divockowi Origiemu, który dobił uderzenie Mane, pokonując tym samym Maignana. Milan stracił prowadzenie i stracił też pomysł na grę. Rezerwowy Liverpool radził sobie lepiej niż gospodarz. W końcówce spotkania "The Reds" włączyli tryb oszczędzania energii i odliczali minuty do ostatniego gwizdka. Milan tymczasem wciąż nie potrafił poważnie zaszkodzić gościom. Jako że w równolegle rozgrywanym meczu Atletico Madryt pokonało 3-1 FC Porto, "Rossoneri" spadli na ostatnie miejsce w grupie B. To znaczy, że wiosną nie zobaczymy ich w europejskich pucharach. Pierwsze miejsce w grupie - co było jasne już przed rozpoczęciem dzisiejszych meczów - zajął Liverpool (18 punktów). Na drugiej lokacie uplasowało się Atletico (7 punktów), a trzecia pozycja - pozwalająca na grę w Lidze Europy - przypadła FC Porto. Jakub Żelepień, Interia