To była pierwsza akcja "Kolejorza" w II połowie. "Król Artur" poszedł w ciemno na bramkę, bo spodziewał się, że Semir Stilić poda właśnie na pierwszy słupek. Wichniarek uprzedził bramkarza i czubkiem buta dziubnął piłkę obok niego do bramki! - Minęło trochę czasu od mojej ostatniej bramki. Cieszę się, że strzelając ją w Baku mogłem pomóc zespołowi - powiedział "Wichniar" oficjalnej stronie Lecha (www.lechpoznan.pl).- Nie było łatwo, ale wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie zadanie. Nawet nie tyle pod względem piłkarskim, ale czysto fizycznym. Oczekiwaliśmy upału, ale nie aż takiego. Od 70. minuty było widać, że nieco uszło już z nas powietrze. Generalnie kontrolowaliśmy jednak sytuację, popełniliśmy kilka drobnych błędów, ale jak na tę chwilę, nasza gra wyglądała nieźle - mówił po meczu z Interem, napastnik Lecha, Artur Wichniarek. Wichniarek sprawia wrażenie, jakby ze Stiliciem grał od lat szkolnych. Tajemnica szybkiego i dobrego zgrania polega na tym, że Artur wnikliwie śledził zapisy DVD z grą Semira w zeszłym sezonie w barwach "Koeljorza". Artur Wichniarek to doświadczony zawodnik i twardo stąpa po ziemi. - Jedna bramka jeszcze o niczym nie przesądza. Oczywiście, to dobra zaliczka, ale nie możemy dać się uśpić. W Poznaniu będziemy chcieli zapewnić sobie awans już w pierwszych minutach spotkania - podkreśla Wichniarek.