Francuski szkoleniowiec, który kolei wymieniany jest jako kandydat na przyszłego trenera Realu, zmartwiony jest zwłaszcza pomijaniem, w licznych wypowiedziach prezydenta Barcelony - Joana Laporty, stanowiska klubu z Higbury, który nie ma zamiaru pozbywać się gwiazdora reprezentacji "trójkolorowych". "Takie działania to zwyczajny brak szacunku. Nie jest dla mnie ważnie, kto za to odpowiada i nie ma różnicy czy będzie to Doncaster lub Barcelona, ale oczywiste jest, że trzeba szanować pewne reguły. Jeśli chcą pozyskać Thierry'ego, muszą najpierw skontaktować się z nami, ponieważ zostało mu 18 miesięcy ważnego kontraktu z Arsenalem" - złościł się na łamach dziennika "Marca" Arsene Wenger.